środa, 23 października 2013

Wystawy Psów Rasowych - Miłość do psa czy do prestiżu?

 
Tradycja wystaw psów sięga już kilkudziesięciu lat, na przestrzeni czasu zebrała sobie grono zwolenników jak i przeciwników. Dla jednych jest to wielkie święto, inni zaś uznają iż to męczenie zwierząt.Są jeszcze tacy pośrodku co nie do końca potrafią opowiedzieć się po żadnej ze stron. Jestem jedną z osób o mieszanych uczuciach, bo z jednej strony od dziecka uwielbiałam uczestniczyć w wystawach z drugiej zaś złości mnie niesprawiedliwość, niekompetencja i pokazówka ....
Osobiście może nie mam wielkiego doświadczenia jeżeli chodzi o obecność na wystawach w porównaniu z osobami które od kilkunastu-kilkudziesięciu lat uczestniczą w tej tradycji i to oni powinni się wypowiadać co się zmieniło i w jakim kierunku idą te zmiany. Niemniej nawet z perspektywy kilku lat nietrudno nie zauważyć zmian i niestety na gorsze. Jestem głęboko przekonana o tym, iż kiedyś było to duże przedsięwzięcie - psie święto połączone z szacunkiem do gatunku jakim jest pies. Wystaw było mniej jak i psów prezentowanych też bywało mniej. Dziś co raz więcej wystaw w roku się odbywa, niektóre oddziały nawet kilka razy w roku organizują spotkania, wystawców mamy więcej oraz prezentowanych psów. Tym samym mam wrażenie, iż teraz przestaje mieć to charakter święta, a przeradza się powoli w niezdrową rywalizację o prestiż. W zamyśle Wystawy Psów Rasowych miały na celu konkurs piękności, który po latach przerodził się w konkurs hodowlany. Wielu hodowców ściga się w ilości zebranych tytułów z konkurencjach finałowych, pucharów, medali, na swoich stronach dumnie prezentują długie listy prestiżowych tytułów każdego ze swoich psów.
Wszystko to spowodowało, iż w społeczeństwie zakorzeniło się silne przekonanie iż wystawy psów przeznaczone są jedynie dla psów hodowlanych, często wydaje się że zwykły miłośnik nie ma tam dla siebie miejsca. W praktyce jest niewielu właścicieli którzy jeżdżą i wystawiają swoje psy dla zabawy, bez ciśnienia na tytuły i bez planów hodowlanych. Co więcej nie trudno wyczuć iż tacy miłośnicy nie są mile widziani z racji tego iż są konkurencją która zabiera szansę na wygraną, a przecież pożytku nie będzie bo pies nie przeznaczony do hodowli.... Zjawisko to jest bardzo smutne, choć bardzo często spotykane. Nierzadko właściciele psów - miłośnicy - "niehodowcy" są niezbyt mile przyjmowani, ignorowani nie tylko przez samych wystawców. Być może obserwacje moje są błędne, ale zostawiam to ocenie innych uczestników wystawy, być może bardziej obiektywnych.  Nie zawaham się wysnuć hipotezy iż dziś wystawy przestały być świętem psów, a stały się pogonią za prestiżem. Trudno mówić o święcie psa kiedy widzi się ludzi trzymających na drugim końcu smyczy psa, który na szyi ma założone kolczatki, dławiki, kiedy to psy są szarpane za nieposłuszeństwo, agresywność, obronę swojego terytorium (namiotu,plecaka, krzesła,właściciela). To obrazek bardzo częsty. Mam bardzo silne przekonanie, że ludzie zapomnieli w całym tym przedsięwzięciu po prostu o psie i jego potrzebach. Częstokroć psy pokazywane na wystawach są nagle wyciągane z kojca czy z domu po za bezpieczną granicę swego ogrodu czy posesji, co w efekcie doprowadza je do silnego stresu, często psy boją się chaosu, tłumu ludzi, hałasu, dotyku obcych ludzi. Nie można ukrywać, iż wystawa jest pełna bodźców mocno stresujących dla psa nieprzyzwyczajonego do takich przedsięwzięć. Dla wprawnego obserwatora nie trudne jest to do zauważenia. Zatrzymując się przy ringach i przyglądając się psom prezentowanym łatwo można zauważyć, które psy były przygotowywane do wystaw, a które bez przygotowania i socjalizacji zostały po prostu zabrane z domu by zgarnąć medale do dalszej konkurencji hodowlanej. W gruncie rzeczy niewiele jest psów, które są odpowiednio przygotowane do wystawy i nie przeżywają silnego lęku czy stresu związanego z ilością bodźców trafiających do nich.  W tym wszystkim ludzie nazbyt często zapominają o prostych potrzebach zwierząt. Przyglądając się prezentacji na ringach od razu widać, którzy hodowcy przykładają się do pracy ze swoimi psami, co więcej widać więź między hodowcą, a psem. To widok nieczęsto spotykany ale od razu można rozpoznać hodowcę, który hoduje zwierzęta bo je kocha,a wystawy to tylko krok kolejny w pracy hodowlanej i życiu z psami. Oczywiście psy hodowlane zwłaszcza reproduktory trzeba pokazywać by wiadomo było o ich istnieniu. Niemniej wystawy nie są najważniejsze w pracy hodowlanej, wciąż ubolewam nad tym iż zbyt mocno skupiamy swoją uwagę na wystawach i tytułach, a zbyt mało na tym co istotne - badaniach, przygotowaniu zwierząt pod względem psycho-fizycznym. Obecnie chętniej rywalizuje się w ilości tytułów oraz udziałach  w prestiżowych wystawach, podczas gdy na konsultacje ze specjalistami - badania genetyczne czy badania przesiewowe już tak chętnie hodowcy nie biorą udziału. Marzę o tym by tak ochoczo zamieszczano informacje o wykonanych badaniach u psów hodowlanych jak o wystawach.  
W tym wszystkim ludzie nazbyt często zapominają o prostych potrzebach zwierząt.
 Psy ozdobne muszą niejednokrotnie spędzać długie godziny stojąc czy leżąc na stolikach i znosić czesanie, pielęgnowanie jedwabistej sierści, zaś rasy brachycefaliczne częstokoroć są narażane na ryzyko udaru przebywając w upalne dni na wystawach .... Jako miłośnik zwierząt kocham wystawy, niemniej często wracam do domu zażenowana spotykanymi widokami - psów w kolczatkach, którym przed wejściem na ring zakłada się prędko ringówkę, psów szarpanych za niepokój za lęk, psów szarpanych za niepowodzenie na ringu, psów wystraszonych dotykiem sędziego. Myślę, że nie tak powinno to wszystko wyglądać. Scenariusz przedstawiony przeze mnie jest dość dołujący, niemniej ja jako miłośnik psów zwracam uwagę głównie na ich dobrostan fizyczny i psychiczny, zatem nie mogę udawać że takie rzeczy się nie zdarzają. Cieszy mnie jednak fakt, iż w całym konkursie hodowlanym co raz częściej pojawiają się takie osoby jak ja, które pokazują że wystawy przeznaczone są dla wszystkich psów rasowych nie tylko hodowlanych, a co najważniejsze pies biorący udział w konkursie może mieć z tego frajdę jeżeli od samego początku przyłożymy się do pracy nad przyzwyczajeniem psa do pewnych sytuacji. Wtedy będziemy czerpać z wystawy zabawę razem z psem, bez lęku,stresu i niepokoju. Wystarczy, że zaczniemy to traktować z dystansem i poczuciem humoru, bez nastawiania się na prestiż. Choć z drugiej strony warto się zastanowić czy miarą prestiżu jest ilość medali i tytułów czy może fajny pies cieszący się życiem, który chętnie współpracuje ze swoim właścicielem i nawiązuje kontakt ? A może istnieje szansa na połączenie jednego i drugiego?



3 komentarze:

  1. Wystawy zawsze kojarzyły mi się hmm... owszem z prestiżem, ale w pozytywnym znaczeniu. Wystawiane psy były wzorowymi przedstawicielami rasy, odpowiednio wyszkolone, wpatrzone we właściciela. Obok takiego psa przechodziło się z zachwytem i spuszczoną szczeną. Teraz wystawy, mam wrażenie, poszły w komercję. Temat psiej hodowli stał się popularny. Każdy może sobie teraz hodowlę założyć. I własnie wielu takich ludzi na wystawy jeździ - tylko po to, żeby nachapać tytułów, wtedy szczeniaki drożej pójdą. Gdzieś zatraciło się uwielbienie psa, rasy i pracy, jaką pies dla człowieka wykonuje.

    OdpowiedzUsuń
  2. mnie wystawy nigdy nie kręciły i kręcić nie będą..nie mogłabym tam wystać i obserwować właśnie takich obrazków..dla mnie to paranoja. Na pewno jest też masa super ludzi, ale ..nie kręci mnie to. Wolę co innego z moim psem robić . :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kiedyś bardzo lubiłam jeździć na wystawy, tak pooglądać. Teraz mi to przeszło, chociaż uważam że dopóki ma się zdrowy rozsądek to nic w tym złego :) psy nie mogą się męczyć tylko dlatego,że człowiek chce wygrać..

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice