niedziela, 6 października 2013

Dokąd zmierza kynologia?

To pytanie zadaję sobie od dawna choć przychodzą momenty kiedy nie mam sił już o tym myśleć. Kilkanaście lat wstecz kynologia i psy rasowe były "rarytasem" sądzę, że nie skłamię używając takiego sformułowania. Wraz z akcją propagującą Rasowy-Rodowodowy  oraz dyskusjami na forach internetowych zaczęło się to zmieniać. Zmiany nabrały silnego tempa i dziś kupno psa rasowego jest w dużej części powszechne. Oczywiście jeszcze zdarzają się przypadki kupna z pseudohodowli, niemniej jednak miłośnicy psów odrobili doskonale lekcje z uświadamiania głównie na forach internetowych. Dziś już co raz rzadziej można się spotkać z opinią, iż posiadania psa z rodowodem jest oznaką zamożności i wiąże się z koniecznością rozmnażania psa/suki. Jeszcze niespełna 6 lat wstecz kiedy pojawiała się chocolata wielu znajomych dziwiło się na wiadomość, iż jest suką z rodowodem i nie będzie miała szczeniąt. Notorycznie usiłowano nas przekonać, iż marnujemy jej cenne geny i wartościowy rodowód. Na szczęście to się zmienia. Jednakże na ogół jest tak, że coś dzieje się kosztem czegoś. I tym oto sposobem propagując rasowość i kładąc nacisk na kupno psów z hodowli trochę doprowadziliśmy do sytuacji w której masowo zaczęły powstawać nowe hodowle. I nie byłoby w tym nic złego gdyby nie fakt, że w przeważającej mierze nowe hodowle powstawały tylko po to by wydawać na świat szczenięta z rodowodem, bez zwrócenia uwagi na pracę hodowlaną. Która jest ogromnie istotna dla psa jako gatunku. Na tej drodze właśnie zapomniano o pracy hodowlanej skupiając się na zapotrzebowaniu na szczenięta określonych popularnych ras. Podczas gdy prowadzenie hodowli to coś więcej niż produkowanie szczeniąt brutalnie mówiąc. Hodowla to przede wszystkim miłość do psa jako gatunku, następnie do rasy, a potem ogrom wiedzy począwszy od anatomii,fizjologii,trochę genetyki oraz rzetelna współpraca z lekarzami weterynarii. Bez tego nie ma prawdziwej hodowli, jest jedynie rozmnażalnia. W ten sposób łatwo powstały legalne pseudohodowle, które w dużej mierze przyczyniły się do wydłużenia listy chorób rasowych. Natura najlepiej wie co robi, jednak kiedy człowiek zaczyna się zbytnio w nią mieszać zaczynają się kłopoty. Podczas jednej z ostatnich dyskusji na pytanie "Dokąd zmierza kynologia?"
padła odpowiedź " DO weterynarza". Odpowiedź jest smutna i przytłaczająca ale prawdziwa. Dziś zdecydowana część przedstawicieli ras popularnych co raz częściej odwiedza gabinety lekarskie z powodu rozmaitych problemów począwszy od zmian skórnych, a skończywszy na poważnych wadach genetycznych ( dotyczących problemów kardiologicznych, ortopedycznych, hematoligicznych i wielu innych , długo by o tym mówić). Do takiego obrotu sprawy niestety przyczyniła się także nowa ustawa oraz nowo powstałe stowarzyszenia czy związki rzekomo kynologiczne. W praktyce kiedy spotykamy rodowody z wpisami NN, a przedstawiciele ras odbiegają od wzorca trudno mówić o pracy hodowlanej. Związki zrzeszone w Międzynarodowej Federacji Kynologicznej zaczęły się powoli pochylać nad potrzebami i chorobami rasowymi. Miłośnicy poszczególnych ras występując z różnego rodzaju wnioskami o obowiązkowe badania doprowadzili do tego aby osobniki  rasy najbardziej obciążonej daną jednostką chorobową musiały przechodzić testy diagnostyczne. I chwała im za to. Gdyż choć w małym stopniu udało się doprowadzić do opanowania niektórych problemów. Na przekór producentom psów prawdziwi miłośnicy zaczęli drążyć skąd się biorą
dane problemy i na własną rękę bez przymusu zaczęli diagnozować i wykluczać problemy ( przykładowo hodowcy Labrador Retrieverów mają obowiązek badać psy w kierunku dysplazji biodrowej, jednak oni poszli kawałek dalej i badają także w kierunku dysplazji łokciowej, miopatii labrador retrieverów, zapaści wysiłkowej, postępującego zaniku siatkówki). Ludziom, którym zależy na tym by rasa rozwijała się dalej nie trudno poświęcić trochę czasu na drążenie tematu, śledzeniu rodowodów i historii psów z danych linii by dalej prowadzić swoją pracę hodowlaną rzetelnie. Człowiek znający się na rasie, dla której poświęcił życie doskonale odnajdzie się w zapiskach z rodowodów tym samym wyciągając z nich wnioski. Niestety takich ludzi nie jest wielu, choć hodowli w Polsce mamy całe mnóstwo. Co więcej na forach internetowych w których uczestniczą "hodowcy" często niewiele pisze się o zdrowiu, a raczej nazwijmy zwykli właściciele się udzielają w kwestiach chorób. Z jednej strony naturalną koleją rzeczy są choroby kiedy mamy do czynienia z żywymi organizmami, nie wszystkich chorób da się uniknąć. Jeżeli prowadzimy rzetelną pracę hodowlaną korzystamy z porad zaufanych lekarzy weterynarii i dokładamy wszelkich starań by wykonać istotne badania, a jakiś problem wystąpi to nie możemy mieć do siebie pretensji gdyż wykonaiśmy co w naszej mocy by wydać na świat zdrowe szczenięta. Jednakże na niektóre mutacje genowe nie mamy wpływu i mimo naszych starań coś się może pokrzyżować. Niemniej jednak gdybyśmy byli gotowi na to by o tym rozmawiać, dzielić się informacjami o problemach w danych liniach inni mogliby podobnych błędów uniknąć. Podczas gdy na ogół panuje głucha cisza i dopiero gdzieś w kuluarach udaje się wyciągnąć istotne informacje. W ten sposób rzekomo chroniąc siebie doprowadzamy do destrukcji naszych ukochanych psów. Rzetelność i szczerość to połowa sukcesu.
Swego czasu odrobiliśmy lekcję z propagowania rasowości, teraz postarajmy się odrobić lekcję propagowania zdrowych psów rasowych. Bo z tym u nas co raz gorzej. Zdrowie jest na co raz niższym poziomie, a co za tym idzie średnia wieku psów rasowych znacznie spada. Jeszcze do niedawna miłośnicy dogów narzekali, że żyją jedynie około 10 lat dziś średnia ich życia to 5-7 . TO zjawisko jest okrutnie smutne. Hodując psy powinniśmy dążyć do tego by przede wszystkim nie psuć ich zdrowia, bo o poprawie nie ma co marzyć nawet, a już na pewno nie powinniśmy pozwolić by ich długość życia tak drastycznie spadała.
Część zdjęć pochodzi z Med-Wet

9 komentarzy:

  1. Wiele racji w tym co piszesz jednak ja uważam, że uświadamiania ludzi nigdy dość! Pseuduchy będą dalej istniały! Do momentu kiedy będzie zapotrzebowanie na psy zawsze ktoś sie znajdzie kto da im zarobić. Niestety, dlatego trzeba mówić i uświadamiać by ograniczyć do minimum klientele tych "chodofcooffffff".
    Zszokowana jestem jak bardzo spadła żywotność psów rasowych....

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam :)
    powiem tak: szkoda, że porobiło się tak, że pewne rzeczy,które powinny być oczywiste przestały nimi być. Od paru- parunastu lat trąbiło się bowiem o tym, że: kupując psiaka z pseudo hodowli mimo tego,że na dzień dobry masz może i 1/3 ceny to a) nie wiadomo kto Ci ze szczeniaka wyrośnie, z jakimi cechami i z jakimi genami, ale że kupując psa z hodowli za dużo większą na początku kasę jesteś szczęściarzem bo po 1 wiadomo kto Ci z takiego szczeniaka wyrośnie, po 2 wiadomo z jakimi prawdopodobnie cechami charakteru po 3 z minimalnymi obciążeniami genetycznymi bo rodowód po coś jest i hodowca potrafi go odczytać....ale tak niestety już łatwo i czytelnie nie jest...I to jest okrutne. Tak bardzo walczyliśmy z pseudo hodowcami ale jak teraz walczyć z hodowcami, którzy mają za sobą Związek czy teraz i związki!!! Dlaczego związek przymyka oko na złe kojarzenia, na całkowicie nie przemyślane inbrety??? Dlaczego pozwalają na to, że są hodowle, które traktują swoje psy przedmiotowo, które pozbywają się psów po okresie "wydajności" Kiedyś mogłam komuś pomóc w wyborze hodowli, teraz hmmm no nie wiem. bo jeśli ceniona hodowla z wieloletnim stażem robi zły inbret i po przyjściu bardzo chorych szczeniaków, które sprzedano za wysoką cenę, znów dokonuje podobnego inbretu, i sprawa się powtarza, to ja się pytam jak? co na to związek??? A psiaki mają masakryczne problemy zarówno ze stawami jak i z samym układem kostnym. I cierpią i one jak i ich właściciele.ETYKA zeszła chyba do podziemia i przykre jest to, że trzeba będzie tworzyć kolejne kanony etycznych wytycznych bo ludzie sami nie wiedzą co jest dobre a co złe...albo wiedzą to, a i tak mają to głęboko gdzieś bo liczy się KASA...
    I jeszcze jedno, jak związek może przyzwalać na coś takiego: hodowla słynęła ze złego traktowania swoich psów, suki w wieku 6 lat były sprzedawane lub oddawane w dobre ręce, podczas łączenia w ogóle nie brano pod uwagi cech charakterów potencjalnych rodziców, rodziły się szczeniaki z bardzo, bardzo trudnymi cechami i co... wysprzedała się ów hodowla z mniej dochodowej rasy i przerzuciła na inną.... i dalej robi to co robi....
    Przykre, że ludzie nie traktują tego co robią z pasją, tylko patrzą na zyski. Taki hodowca to dla mnie dopiero PSEUDO HODOWCA....
    Dzika vel Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  3. Niby taki szczegół, ale następnym razem rób akapity :) Bo tekst się ze sobą zlewa... Ale mniejsza z tym. Tak jak napisał anonim powyżej - takie hodowle o których mówisz, to pseudo-hodowle. Dlaczego ludzie tak bardzo chcą mieć piękne psy? Piękne i niesprawne, chciałoby się powiedzieć. Owczarek niemiecki. Kaleka. Niby onek kojarzy się z policją, ale mój tata ma znajomego policjanta. Spotkali się ostatnio i zaczeli rozmawiać o psach. Policjant zwyczajnie stwierdził - mamy problem. Nie ma odpowiednich psów. Dysplazja itd... Do tego doprowadzili hodowcy. Pies był użytkowy. Nie, musiał być też atrakcyjny. Podrasowali i wyszedł całkiem całkiem. To nie wystarczylo. I tak pies użytkowy stał się psem ringowym...Długo by można mówić o ''psach które miały spotkanie trzeciego stopnia ze ścianą'' - buldożki francuski, pekińczyki itd. Puścisz takiego samopas, w lesie, a ten nie przetrwa. Nie ma absolutnie żadnych szans. Może i taki buldożek pobiegnie te kilka metrów, ale potem? I taką cenę zapłaciło kilka, kilkanaście bardzo popularnych ras.... Mody. No tak, miałam o tym post, za co dostałam po pysku. Bowiem nie podoba mi się ta moda na border collie. Niby to pies sportowców, ale ile czasu to jeszcze potrwa? Zaczynam widywać staruszki z bc... Szalone bordery wkrótce opanują parki, taka jest niestety prawda. Początki rasa miała świetne, ale zazwyczaj na tym się kończy. Tylko czekam aż hodowcy zaczną się ''bawić'' genami, by dostosować rasę do bardziej spokojnych osób. Pies użytkowy? Raczej pies do towarzystwa. I choć nie nastąpi to szybko, to i tak ta moda właśnie zmienia psi świat. Moda na bc zabija inne rasy (np. kelpie, aussie i wiele innych) ale i może szybko zabić same bc. Do końca jednak będę miała małą nadzieję, że to nie nastąpi...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki zs obszerny wywod. Ja mam podobne zdanie. Tak samo walcze z moda na rasy strasznie irytuja mnie mity krszace ktore sprswiaja ze co drugi czlowiek ma retrievera czy bordera. Czesto wrecz zniechecam ludzi do labradorow bo to.nie pies dla kazdego tak jak i bordery czy owczsrki. Tsk czy inaczej najgorszs jest nieuczciwosx ludzi mieszajacych w genach...

      Usuń
  4. Widziałam te zdjęcia na Waszej wetowej stronce. Straszne :( Aż strach myśleć o kolejnym psie. Moja znajoma ma bardzo starannie wybranego hovka - rasa wcale nie popularna, a niestety suczka miała ciężką dysplazję. Znajomą stać było na obustronną operację i dziś suczka trenuje OBI, tropi i troszkę się bawi obroną (ale to zupełnie zabawowo i lajtowo).

    OdpowiedzUsuń
  5. smutne to, ale niestety tak to wygląda. Jeszcze wielu rozmnaża tylko dlatego że "chce mieć szczeniaczki po swojej suczce, bo ona jest taka wspaniała" nie patrząc kompletnie na co innego..
    średnia długość życia dogów mnie zaszokowała...:(
    Jest jeszcze kwestia przeprowadzania testów jeśli chodzi o psychikę, czego u nas brak a jak już to poelga to na przywiązaniu psa ( głównie owczarki) do słupa po czym drażnienie go kijem..i to ma być test..w szwecji to super wygląda i powinniśmy się uczyć..

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak oglądam te zdjęcia rentgenowskie, to ogromnie żal mi psów. Bo to niestety one płacą cenę za ludzką niewiedzę, chciwość czy ignorancję. Przykre to wszystko, zwłaszcza, że ostatnio jak grzyby po deszczu wyrastają związki i stowarzyszenia wydające "rodowody" z przodkami NN. Chcesz psa rasowego- kup psa rasowego, nie zależy Ci na konkretnym wyglądzie czy charakterze- jest całe mnóstwo fantastycznych mieszańców....

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, problem jest. Aż wstyd przyznać, ale o tym, jak omijać zakaz pseudohodowli dowiedziałam się na jednym z naszych kursów od... lekarza weterynarii, prowadzącego pseudohodowlę (sic!). Ręce mi opadły. Albo przyjechały do nas zwierzaki na badania, wyszła mocna wada u głównego reproduktora, a potem na stronie przeczytałam, że badania wykazały, że zwierzak jest wolny od badanej choroby! Albo reproduktor na księdze wstępnej, który okazał się "wpadką hodowlaną z krycia wsobnego", zarejestrowany potem na KW. Albo koleżanka, którą odwiedliśmy od ściągania jąder u wnętra, która miała potem żal, że nie wysłaliśmy jej z psem na zabieg "bo wszyscy tak robią, a my to tacy nawiedzeni etycy". Albo sędzia, który na pytanie, co robi na wystawach z psami z implantami jąder (wcześniej chwalił się, że doskonale wiadomo, który pies ma swoje, a który silikonowe) stwierdził, że jego obchodzi tylko stan faktyczny, mają być dwa :( To są historie mrożące krew w żyłach. Ale z drugie strony trzeba się zastanowić, które wady są ważne, a które nie. Czy należy rezygnować z krycia psem, który źle nosi ogon, szczególnie u ras, które przez kilkadziesiąt lat miały cięte ogony? Czy duże znaczenie ma nieprawidłowa plamka? To są rzeczy, które często zaważają na doborze reproduktora, bo je widać. Nie widać istotnych wad. I dochodzi do zawężenia puli genetycznej i ujawniania się kolejnych wad. Trochę o tym zagadnieniu pisze mój mąż w artykule, który pojawi się wkrótce w nowym czasopiśmie "Weterynaria". Jak się wydawnictwo zgodzi, to wrzucimy go na naszego bloga... Praca hodowlana jest trudna i czasem brakuje w tym wszystkim zwykłego zdrowego rozsądku i... zwykłej uczciwości. Ale obiema rękami podpisuję się za prawdziwymi rodowodami :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. wciąż trzeba uświadamiać ludzi, wciąż za mało czytają, za mało się dowiadują. pracuję w szkole i nie muszę wcale daleko szukać ludzi, który dopuścili sukę, bo trzeba mieć młode... znam panią weterynarz, która robi to samo, bo chce doświadczyć radości posiadania szczeniąt... psy ma ponoć z rodowodem FCI,ale nie chciało jej się robić uprawnień.... pseudohodowle i pseudozwiązki mnożą się jak grzyby po deszczu... masakra. nowa ustawa zrobiła tylko to,że kundelki są sprzedawane za cenę psów rasowych,za kilkaset złotych każdy może mieć rodowód pseudoorganizacji... patologia w światku kynologicznym się szerzy strasznie... smutne to i mnie to bardzo boli... ja staram się uświadamiać młodzież, ale to ciężka praca...i część nie chce rozumieć

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice