piątek, 31 maja 2013

Psie serce od człowieczego większe jest

Serce psie od człowieczego większe jest
choć dziś człowiecze krwawi,
psie serce ból ukoi,
cztery łapy
nos wilgotny,
łeb futrzany 
choć daleko
w sercu zakorzenione blisko.


poniedziałek, 27 maja 2013

Zawirowania czas, zapowiedź

Niestety z braku czasu nie udało się kontynuować tradycji cotygodniowego tekstu na blogu. Brak czasu wolnego, natłok obowiązków wygrał z blogowaniem. Niemniej tekst, a przynajmniej jego wizja czeka. A tymczasem jego zapowiedź ....


Pozdrawiamy wszystkich ciepło i życzymy dużo Słońca w najbliższym czasie( nam go strasznie brakuje).
Evelina z psicami 

poniedziałek, 20 maja 2013

Krajowa Wystawa Psów Rasowych Bytom

Ahh wystawy te wystawy. W Świecie kynologii zajmują dość istotne miejsce. Do niedawna uważano, że pies z rodowodem to rarytas, a wystawy są mega drogie i tylko dla hodowców. Powoli się to zmienia, a wśród wystawców co raz częściej pojawiają się po prostu właściciele pięknych psów. Wystawy Psów są konkursem piękności, a nie konkursem hodowlanym choć często właściciele jednego psa, którego chętnie pokazują są traktowani z góry i niestety bywają przyjmowani oschle. Jest to zjawisko trochę przykre, gdyż obecnie mam wrażenie że święto psów rasowych przeradza się w niezdrową rywalizację o tytuły dołączane do listy danego psa w hodowli.

Mój udział w wystawach zaczął się dość wcześnie, gdyż już jako dziecko miałam okazję towarzyszyć siostrze dzięki której mój światopogląd kynologiczny się lekko wywrócił i kształtował. Niegdyś byłam tylko towarzyszem, nierzadko tragarzem i stróżem, dziś mam okazję z własnym psem jeździć i stawać na ringach. Od pierwszych dni kiedy chocolata pojawiła się w naszym domu wiadome było, że spróbujemy swoich sił. Fakt faktem w konkury labradorów staje całkiem sporo i niełatwo dostąpić zaszczytu zajęcia lokaty.
Jednakże nie o to w tym wszystkim chodzi. Przynajmniej w moim odczuciu. Wystawy to coś więcej niż ring, sędzia i medale. Wystawy to przede wszystkim okazja do psiego Święta i uczczenia psich wdzięków. To także wspaniała szansa na to by zobaczyć na żywo rasy w kraju spotykane rzadko, co więcej mamy niespotykaną możliwość rozmowy z hodowcami ras, które nas inspirują. Często przyglądam się hodowlom i przedstawicielom moich ukochanych ras dzięki czemu mogę kształtować swój gust, ewentualnie nakreślić zarys jakiego psa chciałabym następnego i z jakiej hodowli. To bardzo istotne. Przeglądanie strony hodowli czy ogłoszeń w internecie to nie to samo co ujrzeć psa z danej hodowli na żywo, przyjrzeć się jego temperamentowi, ocenić jego zachowanie i relacje z hodowcą. Każdy z nas ma swoje priorytety jeżeli chodzi o wybór rasy, wybór danego psa, czy w końcu wybór hodowli. A gruncie rzeczy nie jest to wcale takie proste i jednoznaczne jak mogłoby się wydawać.
Może się mylę, jednakże obserwując to co się dzieje mam wrażenie, że jako społeczeństwo nie potrafimy się cieszyć i korzystać z czasu spędzonego na wystawie jeżeli nie wychodzimy z ringu bez medalu. Co gorsza często trudno się nam pogodzić z uzyskaniem oceny niższej niż doskonała czy też obwinia się psa o złe zachowanie czy brak wygranej. Pies jest tylko psem, nie jest posągiem i nie możemy go traktować jak marionetki. Każdy ma prawo do gorszego dnia, gorszego saomopoczucia i absolutnie nie wolno obwiniać psa za przegraną czy co gorsza karać go za to ....

Względem wystaw chcę jeszcze zwrócić na jedną istotną kwestię uwagę. W sezonie letnim wystawy odbywają się na świeżym powietrzu, często na stadionach gdzie jest otwarta wielka przestrzeń. W momencie kiedy mamy przejrzyste niebo, piękne słońce i skwar nie możemy zapominać o ryzyku udaru cieplnego. Przebywając na słońcu stale bez dostępu do cienia narażamy swoje zwierzęta na zagrożenie życia. Niestety bardzo często obserwuję właścicieli obserwujących ringi z psami u boku bez zastanowienia nad osłonieniem ich, zmoczeniem czy podstawieniu miski z wodą. Musimy pamiętać o tym, że psy są mniej wytrzymałe jeżeli chodzi o temperatury i dla nich 25stopni za oknem jest już uciążliwe, a co dopiero 40stopni na otwartym terenie.


Bądźmy ludźmi, kochajmy zwierzęta rozsądnie.

niedziela, 12 maja 2013

Kilka słów o szczeniętach

Moment pojawienia się w domu szczenięcia jest zawsze sporym przeżyciem dla całej rodziny. Zwykle małe nieporadne zwierzę absorbuje całą uwagę i słusznie bo potrzebuje sporo opieki. Często brakuje nam odpowiednich informacji dotyczących opieki nad dorastającym czworonogiem. Nawet jeżeli to jest kolejny pies z rzędu to i tak często popełniamy te same błędy i co gorsza nie uczymy się na poprzednich.
Zatem kilka istotnych zasad :
- Szczenię odbieramy od mamy w wieku minimum 8 tygodni. Optymalny okres to 9-12 tydzień jest to moment kiedy szczenię jest niezwykle chłonne, a odpowiednio przeprowadzona socjalizacja w tym czasie jest inwestycją w przyszłe życie psa. Szczenię w momencie odbioru powinno być minimum raz zaszczepione i dwukrotnie odrobaczone. Jest to informacja niezwykle istotna. O ile w przypadku psów rasowych hodowcy pilnują kalendarza szczepień, o tyle szczeniaki urodzone "bo suka raz powinna mieć szczenięta" na ogół są wydawane bez szczepień i odrobaczeń. Biorąc pod uwagę, że bierzemy 8 tygodniowe szczeniątko musimy być przygotowani, iż przed nim jeszcze trzy szczepienia ( zważywszy, iż jedno ma za sobą) oraz kilka odrobaczeń. Każde szczenię przychodzące na świat rodzi się z pasożytami, nie da się tego uniknąć jednakże niezwykle istotne jest sumienne pilnowanie odrobaczeń. Silna inwazja pasożytnicza może być przyczyną zagrożenia życia szczenięcia.
Niezależnie od tego w jakim wieku szczenię przynosimy do domu, powinniśmy przez pierwszy tydzień dopilnować by to był czas ochronny. Co w praktyce oznacza, iż szczenię nie wychodzi na spacery, nie pozwalamy by kontaktowało się ze zwierzętami, których nie znamy. Tym samym cały czas obserwujemy samopoczucie szczenięcia. Moment odłączenia od matki i zmiana miejsca zamieszkania (środowiska) jest dla szczenięcia momentem kluczowym. Wszystkie te czynniki wywołują spory stres i obniżenie jego odporności dlatego też w tym czasie szczenięta nieszczepione są zagrożone zachorowaniem przede wszystkim na parwowirozę. Bardzo często jest ona powodem śmierci kilkutygodniowych szczeniąt nieszczepionych i nieodrobaczanych. W związku z tym obserwujemy samopoczucie szczenięcia, a wszelkie objawy w postaci posmutnienia, osowiałości, braku apetytu, biegunki, wymiotów traktujemy jako sygnał ostrzegawczy i nie zwlekamy z wizytą u lekarza weterynarii.
Mniej więcej po tygodniu pobytu szczenięcia w domu zabieramy go na pierwszą wizytę u lekarza, podczas której lekarz oceni ogólny stan zdrowia szczenięcia i zaproponuje jego indywidualny kalendarz szczepień i odrobaczeń.
-Żywienie powinniśmy dostosować do szczenięcia ( do jego wieku, rasy, wielkości). Najlepiej na początek skupić się na karmach komercyjnych gdyż dzięki nim możemy odetchnąć z ulgą jeżeli chodzi o zdrowy rozwój. Wysokiej jakości karmy komercyjne posiadają wszystkie niezbędne składniki do rozwoju młodego organizmu. Oprócz tego możemy szczenięciu serwować takie produkty jak: serek biały, żółtko surowe jajka, jako na miękko, gotowane jałowe mięso, warzywa, owoce, kości wołowe jako gryzak. Szczenię ośmiotygodniowe powinno zjadać od 4 do 5 posiłków na dobę. Maluchy jedzą często, a w małych porcjach.
W praktyce posiłki gotowane się zbyt dobrze nie sprawdzają gdyż bez odpowiedniego zaplecza wiedzy nie jesteśmy w stanie odpowiednio zbilansować posiłków tak jak i trudno mi uwierzyć iż będziemy w stanie obliczać zapotrzebowania energetyczne i odmierzać skrupulatnie dawki. Gotowane posiłki są lepszym wyjściem dla psów dorosłych. Pamiętajmy też o tym by unikać wszelkich rodzajów podkarmiania. Zapominamy o naszych posiłkach, nie dopuśćmy do tego by pies od szczenięcia jadł z nami ze stołu. Po pierwsze uczy to fatalnych nawyków, a po drugie jest to niezdrowe. Po długim czasie produkty "ludzkie" czyli wszystkie z konserwantami i przyprawami doprowadzają do uszkodzenia wątroby i nerek. Zdrowe żywienie szczenięcia to inwestycja w jego życie. Przy dobrym karmieniu istnieje szansa, iż będziemy jeździć z psem do lekarza weterynarii raz w roku na szczepienia.
- W początkowym okresie rozwoju szczenięcia musimy się naszykować na kwarantannę. Do czasu co najmniej drugiego szczepienia maluch powinien być odizolowany od świata zewnętrznego tak jak i w domu powinniśmy schować obuwie, które także może być źródłem zarażenia. W tym czasie uczymy szczenię czystości w mieszkaniu najlepiej na podkładach chłonnych. Złota zasada zawsze po każdym spaniu, jedzeniu, zabawie, ekscytującej sytuacji szczenię będzie chciało załatwić swoje potrzeby fizjologiczne. W związku z tym musimy uprzedzać fakty i jak tylko maluch otworzy oczy zanosimy na pdokład i czekamy chwilkę, kiedy się załatwi natychmiast nagradzamy je. Maluchy są chłonne i szybko zaczynają rozumieć iż tak należy się zachować.
- Jeszcze kilka słów o kwarantannie i socjalizacji. Musimy sami ocenić priorytety i stworzyć racjonalny plan. Kwarantanna jest istotna dla życia i zdrowia szczenięcia, zaś socjalizacja jest istotna w jego dorosłym życiu. W pierwszych tygodniach  życia szczenię tworzy mapę znanych sytuacji, które w wieku dorosłym nie są dla niego zaskoczeniem. Możemy pracować nad socjalizacją tym samym unikając samodzielnego biegania po podwórku. Przede wszystkim w domu pokazujemy szczenięciu różne dziwne przedmioty ( parasol, czapki,płaszcze itd) ponadto pozwalamy przyjaciołom by dotykali szczenię, bawili się z nim, brali na ręce. Dodatkowo możemy wychodzić na spacer z psem na rękach. W ten sposób bezpiecznie unika kontaktu z podłożem i tym samym ma możliwość poznawania otoczenia w bezpiecznym miejscu.

CDN.



Dom czy blok? Gdzie na prawdę jest jest szczęśliwy?

Duży pies w bloku? Tak to możliwe. Choć już dawno temu przyjęto iż pies większy niż york, pinczer czy jamnik w bloku to przesada i męczenie psa. Od dłuższego czasu zmagam się z tym stwierdzeniem. Tak nam z chocolatą przyszło iż jesteśmy blokersami i nie wstydzimy się z tego. Bo cóż nie ma nic złego w tym iż nie posiadamy własnego domu z wielkim ogrodem. Mamy za to fajne mieszkanie w fajny zielonym miejscu. A cóż więcej potrzeba chocolacie aniżeli zieleni i przestrzeni? No właśnie tutaj pojawia się konsternacja ... czego właściwie psu potrzeba? Nie wiedzieć czemu społeczeństwo trzyma się przekonania iż duży pies musi mieć swój ogród, a duży pies w bloku to męczarnia przez co nierzadko właściciele takich psów są nazwijmy szykanowani. Na szczęście wiele się zmienia w naszym społeczeństwie jeżeli chodzi o świadomość ludzi i postrzeganie zwierząt.
Pragnę głośno mówić o tym, iż psu do szczęścia nie jest potrzebny wielki ogród w którym będzie mógł leżeć i oszczekiwać wszystko co się porusza za płotem. A raczej pies potrzebuje swojego człowieka, pracy i stymulacji. Czego nie można powiedzieć o psach ogrodowych. W znacznym stopniu wiele z nich nie wychodzi po za ogrodzenie. Mają do dyspozycji wielkie ogrody , często nawet swoje kojce i tyle z tego. Wydawać by się mogło, że to szczyt marzeń bynajmniej tak mówią dawne mity. Jednakże w praktyce to krótka droga do pogłębiania psich problemów i frustracji. Nie ważne jakiej wielkości mamy mieszkanie, dom czy ogród. Dla psa nie ma to żadnego znaczenia, gdyż w jego życiu liczy się przede wszystkim jego przewodnik i ciągłe działanie. Potomkowie wilków nie są przyzwyczajeni do życia na zamkniętym terenie, na którym wszystko jest ciągle takie samo, jego człowiek chwile go pogłaska i zostawia samego sobie w wielkim ogrodzie. Taki pies prędzej czy później znajduje sobie zajęcie i na ogół jest to nienormalne stróżowanie. Co w praktyce wiąże się z szczekaniem i atakowaniem wszystkiego co się poruszy w okolicy domu. Tak na prawdę jest to sytuacja jak dla mnei mocno irytująca. Przechodząc spacerem alejami słychać kolejno jak w każdym ogrodzie psy się nawzajem nakręcają podnosząc alarm, choć w praktyce nic ich terenowi nie zagraża. Widok jest to smutny . Z czasem frustracje narastają, problemów przybywa, a zdecydowana większość właścicieli przyzwyczaja się do tego argumentując iż nic się z tym zrobić nie da. Co jest absolutną bzdurą. Pies może mieć do dyspozycji swój ogród ale nie powinien być pozbawiony możliwości pracy i eksploracji terenu innego. Ogród nie wyklucza spacerów. Choć najczęściej tak jest - czyli pies ma ogród to nie wychodzi na spacer, bo po co skoro ma zieloną trawę i przestrzeń? Ilu z Was widziało psy biegające samoistnie po ogrodzie bez stymulacji? Zapewne nie wielu, w zamian za to zapewne zdecydowana większość z nas choć raz w życiu widziała ogród z wydeptaną ścieżką -rowem  pod płotem? Ten rów to efekt psiej frustracji i znalezienia sobie zajęcia w postaci atakowania świata zewnętrznego. Zamiast prawdziwego psa stróżującego często mamy psy sfrustrowane i histeryczne. Z braku zajęcia nie potrafią ocenić sytuacji i nadaktywnie reagują...
Podczas gdy odwracając sytuację psy blokowe mają może i mniej miejsca w domu, ale mają ciekawsze życie. Z racji tego iż każdy kto ma swoją szuflandię, nie ma swojego kawałka zielonej trawy na którą może wyslać psa. Przez co przynajmniej 3x dziennie człowiek musi psa wyprowadzić chociażby przed klatkę by załatwił swoje potrzeby fizjologiczne. Może i te spacery nie są długie, bo na ogół to kilka minut. Ale przez te kilka minut pies mija inne zwierzęta, sąsiadów, ma możliwość przeczytania informacji od psich sąsiadów. Coś się dzieje, każdy dzień jest inny i zawsze są bodźce stymulujące organizm. Życie w bloku choć ciasne jest ciekawsze.
Zdecydowanie nie można oburzać się na ludzi, którzy mieszkając w blokach pragną mieć psa dużej rasy czy nawet molosa. W domu jest czas na odpoczynek, kiedy pies może spać po spacerze czy po prostu się regenerować. A w międzyczasie poświęcamy choć kilka chwil na aktywność fizyczną i psychiczną psa. Żaden pies nie będzie żył szczęśliwie kiedy jego los będzie każdego dnia taki sam. Nasze psy nie są do tego stworzone.

Żyjemy z chocolatą w szuflandii i nigdy nie widziałam sygnałów świadczących o tym by była psem nieszczęśliwym .... w bloku zawsze się coś dzieje ...


sobota, 11 maja 2013

Pies wychowany

Jaki jest idealny pies? Pojęcie pies idealny czy pies wychowany jest dość relatywne. Biorąc pod uwagę ilu jest nas - opiekunów zwierząt i ile jest różnych przedstawicieli gatunku canis lupus familiaris trudno mówić o jednoznacznym określeniu tego pojęcia. Każdy z nas ma inne wymagania co do czworonoga, tak jak i każdego psa wychowuje się inaczej. Niemniej jednak ogólnie rzecz biorąc można uznać, iż pies wychowany to taki który tworzy z właścicielem więź, a przebywając w społeczeństwie nie jest dla niego i siebie samego zagrożeniem. To tak ogólnie z mojego punktu widzenia. Teraz oczywiście możemy każdy element
rozwijać i doszukiwać się drugiego dna.
Kiedyś dawno temu podzielono rasy psów na grupy FCI według ich przeznaczenia i wspólnych cech, umiejętności. Dziś miłośnicy, specjaliści rasy z bagażem doświadczenia doskonale wiedzą, iż zupełnie inaczej wychowuje się doga niemieckiego, inaczej labrador retrievera, a jeszcze inaczej basset hounda! Choć wszyscy są przedstawicielami tego samego gatunku. Teraz to od nas zależy jakiego psa wybierzemy sobie jako towarzysza i czy jesteśmy w stanie podołać wyzwaniom przez niego stawianym. Nie ma co ukrywać, iż droga przez ułożenie psa i stworzenie z nim więzi jest długa i kręta. Nie można się łudzić, iż kupno szczenięcia to najpiękniejszy dzień w życiu, a przed nami same przyjemności związane z rozkosznym neotenicznym wyglądem, nieporadnym szczenięciem, które uczy się życia. Musimy pamiętać o tym, iż psie życie toczy się dużo szybciej niż człowieka. Różnica w rozwoju różni się o naście lat. Człowiek rozwija się fizycznie i psychicznie około 20 lat, podczas gdy pies zależnie od wielkości od jednego roku do dwóch i pół lat w przypadku molosów. Kupując szczenię często wydaje się nam, iż jest to najlepszy czas w naszym życiu, jednakże w praktyce często szybko przeradza się to w koszmar zwłaszcza w przypadku psów dużych ras. O ile z małymi pieskami jesteśmy w stanie stłamsić, zatuszować ich niedociągnięcia o tyle z molosem jest ciężko.
Nie dalej jak kilka dni temu miałam okazję rozmawiać z właścicielami rocznego labrador retrievera, którzy w drodze do Gabinetu Lekarskiego byli wciągnięciu przez psa.... Pies to ogromny samiec około 40 -kilogramowy zatem siły miał sporo... Widząc jak pies nimi tarmosił miałam ochotę zamknąć oczy i nie patrzeć na to... z racji tego iż Państwa często mijam w drodze do pracy i z pracy. Zaczęli mnie prosić o rady dotyczące wychowania psa. Niezmiernie miło było usłyszeć z ust obcych ludzi pochwały dotyczące własnego czworonoga i jego rzekomej idealnej postawy ( zważywszy na przeboje jakie mi zafunodwała jako młodziak), a tym samym prośbę o pomoc. Zawsze początkiem sukcesu jest przyznanie się do błędu czy też niewiedzy i prośba o pomoc. Kiedy wiemy z czym sobie nie radzimy to prościej te niedociągnięcia wyprostować i pozwolić sobie pomóc. Grunt to mieć plan i trzymać się sztywno rad osób bardziej doświadczonych. Zdaję sobie sprawę z tego jak ciężko przyznać się przed kimś obcym, że nasz ukochany czworonóg miał być idealnym towarzyszem rodziny, a tymczasem sprawia nam tyle problemów. Wielu ludzi się tego wstydzi, choć zupełnie niepotrzebnie. W prawdzie niewielu nazwijmy zwykłych posiadaczy czworonogów zdaje sobie sprawę z konsekwencji wychowania szczenięcia i zasad towarzyszących życiu z psem. Dlatego też nie powinien ogarniać ich wstyd, a raczej motywować do działania i szukania pomocy. Z tego miejsca pragnę chylić czoła tym, którzy potrafili dostrzec w czym problem i naprawić błędy.
W ostatnich kilku latach trochę przewartościowała się pozycja psa w rodzinie. Moim zdaniem na lepsze, na szczęście i nareszcie zaczynamy doszukiwać się informacji dotyczących psiego behawioru. Zaczynamy zdawać sobie sprawę z tego, że zwierzęta myślą, czują i rozumieją tak jak ludzie. Trzeba im tylko na to pozwolić. Swego czasu w wychowaniu psów pracujących kładziono spory nacisk na uczenie sztuczek. Było to jedno z ciekawszych zajęć umożliwiających zmęczenie psychiczne i fizyczne psa, a tym samym spożytkowanie jego energii. Jednakże w pewnej chwili zaczęto się zbyt mocno skupiać na ekstrawaganckich sztuczkach, a zbyt mało na istotnych umiejętnościach. Pies żyjący w społeczeństwie w centrum miasta powinien przede wszystkim potrafić chodzić na luźnej smyczy, słuchać poleceń właściciela, spokojnie reagować na samochody,rowery, autobusy, powinien być przyjaźnie nastawiony do ludzi, dzieci i innych psów. Teoretycznie nie jest tego dużo, jednakże w praktyce nauczenie tego wszystkiego psa jest mocno absorbujące. Ilość znanych sztuczek nie gwarantuje nam tego, iż nasz pies będzie ideałem. Najpierw należy zacząć od podstaw, by móc skupiać się na umiejętnościach mało w życiu psim potrzebnych.

niedziela, 5 maja 2013

Wzbogacona przez... Temple Grandin

Przebrnęłam przez kolejną książkę, która dała mi jak zwykle wiele do myślenia ale także nauczyła czegoś.Nigdy nie byłam jakimś zapalonym molem książkowym, ale jest jeden rodzaj słowa pisanego które mnie pochłania bez reszty - a mianowicie wszystkie książki poświęcone psiej tematyce. Począwszy od opowiadań, a skończywszy na literaturze czysto naukowej. Od dość dawna co jakiś czas przeszukuję informację o nowo wydanych książkach poświęconych tymże tematom i sukcesywnie je nabywam. Zbiory mam już całkiem pokaźne, ale nie chodzi o to by się chwalić posiadanymi książkami. Chcę powiedzieć wszystkim tym, którzy nie lubią czytać, a kochają zwierzęta że warto się w taką literaturę wyposażyć. Temple Grandin mówiła o tym, że zwierzęta czynią nas ludźmi, a ja chcę podkreślić że zgłębianie wiedzy o zwierzętach czyni nas lepszymi ich opiekunami. Większość autorów takich jak Temple Grandin czy Patricia McConnell pisze dość lekkie książki i przede wszystkim łatwo przystępne. Co więcej dzięki przebrnięciu przez takie książki jak " Drugi Koniec smyczy" Czy też " Z miłości do psów" wspomnianej McConnell traktują przede wszystkim o zachowaniu zwierząt,podstawach o których często jako właściciele nie mamy pojęcia. Przy tym potrafią w łatwy sposób przemycić istotne informacje przeplatając swoimi doświadczeniami. Przez co nie mamy wrażenia, ciężkiego naukowego tematu. Wydawać by się mogło, iż bycie opiekunem psa trudne nie jest. Jednakże w praktyce jest to bardziej skomplikowany proces i bycie opiekunem psa to nie znaczy tylko wyprowadzić go na spacer, dać jeść i zapewnić "dobrobyt". Pojęcie dobrobyt, a może raczej dobrostan jest tutaj niejednoznaczne. Gdyż każdy z nas - ludzi ma inne poglądy na temat utrzymania psów i ich dobrostanu zarówno psychicznego jak i fizycznego. Ja w tej kwestii jestem wymagająca i jak dla mnie potrzeba czegoś więcej niż wspomniałam wyżej. A prawdę mówiąc znaczna część psów posiada w swoim życiu swoich ludzi, którzy je karmią, wyprowadzą na spacer albo i nie, oraz ograniczają się do podstawowych wizyt u lekarza weterynarii. Z czego jeszcze bywają te wizyty z wyrzutem konieczności marnowania pieniędzy na coroczne szczepienie ... Na szczęście człowiek jest istotą rozumną i jest wyposażony w zdolność analizowania faktów i uczenia się. Dzięki czemu wielu ludzi pod wpływem zapoznania się z stosownymi argumentami zmienia zdanie z korzyścią dla zwierząt. Nie chcę by ten tekst został odebrany jako propaganda czy też zmuszanie społeczeństwa to uczenia się zasad zachowania zwierząt. Nie o to mi chodzi, pragnę tylko podkreślić iż często nie zdajemy sobie sprawy jak mało wiemy o zwierzętach i jak niewiele trzeba by czegoś się dowiedzieć, czegoś istotnego dzięki czemu nierzadko zupełnie zmieniają się nasze stosunki z podopiecznymi.  Warto czasem skusić się choć na jedną pozycję bo właśnie dzięki temu być może refleksje do jakich zostaniemy zmuszeni pod wpływem lektury przyniosą nam więcej dobrego niż by się wydawać mogło.



piątek, 3 maja 2013

Dogowisko!

W dniu wczorajszym po raz kolejny przekonało się całkiem sporo ludzi, iż dobrze wychowane psy niezależnie od wielkości potrafią się ze sobą dogadać. Udało się nam z chocolatą uczestniczyć w przedsięwzięciu jakim jest Dogowisko. Pierwotnie były to spacery dogów niemieckich, z czasem zaczęło się co raz więcej osób interesować i tym oto sposobem wczoraj dokonała się plejada różnych ras. Niestety z racji pogody i ulewnego deszczu tylko najwytrwalsi wzięli udział w spotkanku. Niemniej jednak okazuje się, iż zarówno dogi niemieckie jak i bulldożki francuskie mogą razem maszerować, ba mogą się nawet razem bawić! Spacer trwał lekko ponad dwie godziny, wszyscy się dogadywali , oczywiście nie obyło się bez wzajemnej wymiany zdań, jednakże obyło się bez agresji, pogryzień i walk. Po raz kolejny naocznie potwierdziło się to co powtarzam od dawna - zrównoważone i dobrze wychowane psy potrafią bezproblemowo przebywać zinnymi przedstawicielami swojego gatunku. Najwięcej problemów pojawia się kiedy my - ludzie chcemy w ich imieniu rozwiązywać konflikty i ciągle przerywamy ich rozmowy.








środa, 1 maja 2013

Uporczywy ciągnik


Spacer ze szczeniakiem zamiast przyjemnością może stać się koszmarem. Zapewne niektórzy się z tym nie zgodzą , jednak dorastający szczeniak dużej rasy, który bawi się w ciągnik może stać się prawdziwą udręką każdego spaceru. A najpiękniejszy czas czyli okres szczenięctwa zamiast radości i dumy może przyprawiać nas o rumieńce na twarzy ...
Ciągnięcie na smyczy w przypadku niektórych psów może przerodzić się w spory problem wychowawczy, zwłaszcza jeżeli chodzi o rasy duże. Niekiedy właściciele małych ras nie są w stanie zrozumieć udręczonych właścicieli olbrzymów i ich ciągłej szarpaniny podczas spaceru. 

Naturalnym odruchem każdego psa jest podążanie za interesującym zapachem czy też dążeniem do celu, a tym samym napinanie smyczy co w efekcie sprawia, że pies ciągnie co raz mocniej i bardziej . W przypadku szczeniaków często nie zwraca się na to uwagi bo jak wiadomo siła z jaką maluch ciągnie jest nie wielka co zdaje się być "niegroźne" , ale szczenię dorasta ... dorasta , nabiera co raz więcej siły , a co za tym idzie co raz mocniej dąży do celu i tu się zaczyna problem. O ile ciągnący szczeniak nie jest kłopotliwy, a co więcej niekiedy nawet zabawny , o tyle ciągnięcie półrocznego podrostka zaczyna być nieprzyjemne ... A najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że sami nagradzaliśmy szczeniaka za podążanie do celu, teraz upłynie trochę czasu nim zmienimy jego tok myślenia.

Metod oduczania ciągnięcia jest całe mnóstwo, każda lepsza od poprzedniej , jednak w całym wachlarzu sztuczek nie ma złotego środka. Żadna z metod nie sprawi, że w ciągu chwili pies zrozumie , że to co wcześniej mógł robić teraz jest niedopuszczalne. Najważniejsza jest praca, tylko wspólne , nieustające treningi w połączeniu z konsekwencją mogą dać efekt.

W nauce możemy wykorzystać takie metody jak :

* Drzewka
Metoda ta polega na tym, że w momencie napięcia smyczy zatrzymujemy się co blokuje psu możliwość dalszego spaceru. Stoimy do momentu poluzowania smyczy. Kiedy pies poluzuje i spojrzy na nas ruszamy dalej. Metoda jest dość skuteczna o ile będziemy konsekwentnie zatrzymywać się za każdym razem po napięciu smyczy.

Napięcie smyczy -> zatrzymujemy się -> poluzowanie smyczy + spojrzenie na właściciela -> ruszamy dalej

* Nagłe zmiany kierunków
Bardzo często psy- ciągniki nie zwracają uwagi na swoich właścicieli gdyż skupiają się jedynie na osiągnięciu swojego celu. W związku z tym istotną rzeczą jest nauczenie psa pilnowania właściciela. Można to uzyskać poprzez częste i nagłe zwroty kierunków. W ten sposób pies będzie musiał spoglądać na przewodnika oczekując jego reakcji.

* Zawracanie
Naukę najlepiej zacząć w domu gdzie nie ma rozproszeń. Stawiamy przed nim cel , początkowo może być to miska pełna jedzenia. Zapinamy psa na smycz i podążamy w stronę miski. Kiedy napina smycz, zawracamy do początku.Trzeba zawracać tak długo aż pies będzie w stanie dojść do miski bez napięcia smyczy. Z czasem można przenieść naukę na zewnątrz, a celem może się stać np znana psu osoba czy też inny pies.

Napięcie smyczy - > zawracamy do początku .

* Klikanie luźnej smyczy

Podczas spaceru używamy klikera. Za każdym razem jak pies poluzuje smycz bądź idzie blisko nas klikamy i dajemy smakołyk. Kiedy pies będzie sam luzował i oczekiwał nagrody możemy dodać komendę.


Oprócz wyżej opisanych metod do dyspozycji jest jeszcze cała gama akcesoriów szkoleniowych takich jak : Kantarek, szelki easy walk, dławiki, łańcuszki półzaciskowe, kolczatki, obroże elektryczne. Najbardziej powszechne są kolczatki, które obecnie są używane jako obroże na co dzień, podczas gdy jest to narzędzie szkoleniowe i powinno być używane tylko do treningów. Dodatkowo nauka z użyciem kolczatki jest dla psa bolesna, a źle używana przyniesie więcej szkody aniżeli pożytku. Obiegowe opinie mówią o tym, iż każdy ciągnący pies powinien nosić kolczatkę. Koniec końców co raz więcej psów dużych ras i co gorsza młodych psów jest zmuszanych do chodzenia w kolczatce. Co więcej zamiast używać jej do szkolenia robimy z niej przedmiot użytku codziennego. Przez co pies niezależnie czy idzie na spacer, czy jest czas szkoleniowy czy też spotyka sie z innymi psami jest wciąż traktowany negatywnymi bodźcami. Nie ma co ukrywać, iż kolczatka to przede wszystkim negatywne bodźce i źle używana może doprowadzić do poważnych problemów behawioralnych w tym agresji smyczowej. 
Należy pamiętać o tym, że są to narzędzia szkoleniowe stosowane jako pomoc w nauce . Nieustanne używanie kantarka czy czegokolwiek innego nie sprawi, że pies sam zrozumie na czym polega problem. One pomagają , bądź niektóre zmuszają psa do spaceru na luźnej smyczy co ułatwia wskazanie psu na czym nam zależy. Jednak same w sobie nie uczą, a notoryczne spacery np na kantarku mogą frustrować psa, gdyż on ogranicza jego możliwości ruchowe po za tym uwiera pyszczek. Są to jedynie pomoce szkoleniowe, które powinny nam służyć jako element pracy z psem. Dzięki kantarkowi łatwiej nam zapanować nad dorastającym molosem jednakże nie sprawi iż pies przestanie ciągnąć jeżeli nie dołożymy do tego nauki chodzenia na luźnej smyczy. 

Ciągnięcie jest poważnym problemem wychowawczym, często redukcja tego zachowania trwa bardzo długo, zwłaszcza w przypadku silnych psów. Jednak konsekwentna praca daje efekty, może nie są widoczne od razu ale włożona praca na pewno się nie marnuje. Istotną sprawą jest uświadomienie sobie , że nie ma metody która daje natychmiastowy efekt. Jeżeli mamy psa - ciągnika musimy się nastawić na żmudną i długotrwałą pracę, ale pozytywną rzeczą jest to , że więcej wysiłku włożonego w naukę bardziej utrwali psu zachowanie.
Na pewno początkowy etap nie będzie łatwy, co więcej dojście do etapu wskazania psu na czym nam zależy może być bardzo ciężkie , ale kiedy zrozumie o co chodzi połowa sukcesu za nami. Potem zostaje utrwalanie i pielęgnowanie tego co już wie.
Najistotniejsze jest to, że wbrew pozorom da się nauczyć psa chodzenia na luźnej smyczy bez stosowania awersji, wystarczy jedynie trochę chęci i miłości .