środa, 1 maja 2013

Uporczywy ciągnik


Spacer ze szczeniakiem zamiast przyjemnością może stać się koszmarem. Zapewne niektórzy się z tym nie zgodzą , jednak dorastający szczeniak dużej rasy, który bawi się w ciągnik może stać się prawdziwą udręką każdego spaceru. A najpiękniejszy czas czyli okres szczenięctwa zamiast radości i dumy może przyprawiać nas o rumieńce na twarzy ...
Ciągnięcie na smyczy w przypadku niektórych psów może przerodzić się w spory problem wychowawczy, zwłaszcza jeżeli chodzi o rasy duże. Niekiedy właściciele małych ras nie są w stanie zrozumieć udręczonych właścicieli olbrzymów i ich ciągłej szarpaniny podczas spaceru. 

Naturalnym odruchem każdego psa jest podążanie za interesującym zapachem czy też dążeniem do celu, a tym samym napinanie smyczy co w efekcie sprawia, że pies ciągnie co raz mocniej i bardziej . W przypadku szczeniaków często nie zwraca się na to uwagi bo jak wiadomo siła z jaką maluch ciągnie jest nie wielka co zdaje się być "niegroźne" , ale szczenię dorasta ... dorasta , nabiera co raz więcej siły , a co za tym idzie co raz mocniej dąży do celu i tu się zaczyna problem. O ile ciągnący szczeniak nie jest kłopotliwy, a co więcej niekiedy nawet zabawny , o tyle ciągnięcie półrocznego podrostka zaczyna być nieprzyjemne ... A najgorsze w całej tej sytuacji jest to, że sami nagradzaliśmy szczeniaka za podążanie do celu, teraz upłynie trochę czasu nim zmienimy jego tok myślenia.

Metod oduczania ciągnięcia jest całe mnóstwo, każda lepsza od poprzedniej , jednak w całym wachlarzu sztuczek nie ma złotego środka. Żadna z metod nie sprawi, że w ciągu chwili pies zrozumie , że to co wcześniej mógł robić teraz jest niedopuszczalne. Najważniejsza jest praca, tylko wspólne , nieustające treningi w połączeniu z konsekwencją mogą dać efekt.

W nauce możemy wykorzystać takie metody jak :

* Drzewka
Metoda ta polega na tym, że w momencie napięcia smyczy zatrzymujemy się co blokuje psu możliwość dalszego spaceru. Stoimy do momentu poluzowania smyczy. Kiedy pies poluzuje i spojrzy na nas ruszamy dalej. Metoda jest dość skuteczna o ile będziemy konsekwentnie zatrzymywać się za każdym razem po napięciu smyczy.

Napięcie smyczy -> zatrzymujemy się -> poluzowanie smyczy + spojrzenie na właściciela -> ruszamy dalej

* Nagłe zmiany kierunków
Bardzo często psy- ciągniki nie zwracają uwagi na swoich właścicieli gdyż skupiają się jedynie na osiągnięciu swojego celu. W związku z tym istotną rzeczą jest nauczenie psa pilnowania właściciela. Można to uzyskać poprzez częste i nagłe zwroty kierunków. W ten sposób pies będzie musiał spoglądać na przewodnika oczekując jego reakcji.

* Zawracanie
Naukę najlepiej zacząć w domu gdzie nie ma rozproszeń. Stawiamy przed nim cel , początkowo może być to miska pełna jedzenia. Zapinamy psa na smycz i podążamy w stronę miski. Kiedy napina smycz, zawracamy do początku.Trzeba zawracać tak długo aż pies będzie w stanie dojść do miski bez napięcia smyczy. Z czasem można przenieść naukę na zewnątrz, a celem może się stać np znana psu osoba czy też inny pies.

Napięcie smyczy - > zawracamy do początku .

* Klikanie luźnej smyczy

Podczas spaceru używamy klikera. Za każdym razem jak pies poluzuje smycz bądź idzie blisko nas klikamy i dajemy smakołyk. Kiedy pies będzie sam luzował i oczekiwał nagrody możemy dodać komendę.


Oprócz wyżej opisanych metod do dyspozycji jest jeszcze cała gama akcesoriów szkoleniowych takich jak : Kantarek, szelki easy walk, dławiki, łańcuszki półzaciskowe, kolczatki, obroże elektryczne. Najbardziej powszechne są kolczatki, które obecnie są używane jako obroże na co dzień, podczas gdy jest to narzędzie szkoleniowe i powinno być używane tylko do treningów. Dodatkowo nauka z użyciem kolczatki jest dla psa bolesna, a źle używana przyniesie więcej szkody aniżeli pożytku. Obiegowe opinie mówią o tym, iż każdy ciągnący pies powinien nosić kolczatkę. Koniec końców co raz więcej psów dużych ras i co gorsza młodych psów jest zmuszanych do chodzenia w kolczatce. Co więcej zamiast używać jej do szkolenia robimy z niej przedmiot użytku codziennego. Przez co pies niezależnie czy idzie na spacer, czy jest czas szkoleniowy czy też spotyka sie z innymi psami jest wciąż traktowany negatywnymi bodźcami. Nie ma co ukrywać, iż kolczatka to przede wszystkim negatywne bodźce i źle używana może doprowadzić do poważnych problemów behawioralnych w tym agresji smyczowej. 
Należy pamiętać o tym, że są to narzędzia szkoleniowe stosowane jako pomoc w nauce . Nieustanne używanie kantarka czy czegokolwiek innego nie sprawi, że pies sam zrozumie na czym polega problem. One pomagają , bądź niektóre zmuszają psa do spaceru na luźnej smyczy co ułatwia wskazanie psu na czym nam zależy. Jednak same w sobie nie uczą, a notoryczne spacery np na kantarku mogą frustrować psa, gdyż on ogranicza jego możliwości ruchowe po za tym uwiera pyszczek. Są to jedynie pomoce szkoleniowe, które powinny nam służyć jako element pracy z psem. Dzięki kantarkowi łatwiej nam zapanować nad dorastającym molosem jednakże nie sprawi iż pies przestanie ciągnąć jeżeli nie dołożymy do tego nauki chodzenia na luźnej smyczy. 

Ciągnięcie jest poważnym problemem wychowawczym, często redukcja tego zachowania trwa bardzo długo, zwłaszcza w przypadku silnych psów. Jednak konsekwentna praca daje efekty, może nie są widoczne od razu ale włożona praca na pewno się nie marnuje. Istotną sprawą jest uświadomienie sobie , że nie ma metody która daje natychmiastowy efekt. Jeżeli mamy psa - ciągnika musimy się nastawić na żmudną i długotrwałą pracę, ale pozytywną rzeczą jest to , że więcej wysiłku włożonego w naukę bardziej utrwali psu zachowanie.
Na pewno początkowy etap nie będzie łatwy, co więcej dojście do etapu wskazania psu na czym nam zależy może być bardzo ciężkie , ale kiedy zrozumie o co chodzi połowa sukcesu za nami. Potem zostaje utrwalanie i pielęgnowanie tego co już wie.
Najistotniejsze jest to, że wbrew pozorom da się nauczyć psa chodzenia na luźnej smyczy bez stosowania awersji, wystarczy jedynie trochę chęci i miłości .

4 komentarze:

  1. Bardzo przydatny artykuł:)

    pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  2. Racja, ciągnięcie na smyczy to istny koszmar. Sama staram się pracować nad tym z Luną, jednak jej nadpobudliwość sprawia, że na 'zwykłych' spacerach chodzi jak marzenie, a gdy tylko 'dzieje się coś niezwykłego' jedziemy do lasu, na działkę, seminarium, szkolenie- jej umysł wchodzi w inny stan i nic do niej nie dociera :P Nie wiem, czy da się całkowicie jej tego oduczyć, ale dzięki żmudnym ćwiczeniom jest choć trochę lepiej niż kiedyś.
    Ja ciągle widuję psy chodzące na spacery w kolczatkach- młode, stare, spokojne, nerwowe... Największy problem leży właśnie w ludzkim lenistwie i chęci efektów bez pracy. Widać, ze właściciele Ci nie mają o tym żadnego pojęcia- czasem na moim osiedlu spotykam młodego beagla z nowo upieczonymi opiekunami, który chodzi... w łańcuszku zaciskowym i flexi, dusząc się za każdym razem, gdy chce przywitać się z innym psem. Większość przeciętnych właścicieli jest zdania, że kolczatka czy kantarek- tak jak napisałaś- sam wyszkoli psa... Mam nadzieję, że jak najszybciej się to zmieni!

    OdpowiedzUsuń
  3. Potrafię zrozumieć takich właścicieli :) No niby mój pies jest mały, ale i tak ciągnął. Wtedy wydawałam odpowiednie komendy i jakoś poszło

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz rację, ciągnięcie na smyczy jest straszne... Puszek robi to notorycznie... Niestety, na spacery chodzę z nim zbyt rzadko, by mógł zapamiętać co jest dobre, a co złe. Misiu natomiast nie ciągnie wcale :) Od samego początku taki był :D
    Masz rację co do kantara i kolczatki... Niektórzy źle używają tych sprzętów... Chyba najlepsze sposoby nauki to te, które opisałaś :) Nie dość, że trwalsze rezultaty, o wzmacniają więź :)

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice