niedziela, 28 kwietnia 2013

Labradory poszły w las

Wiosna przyszła do nas wielkimi krokami. Pojawiło się słonko i cieplejsze dni. Udało się wyrwać chwilunię na to by spędzić czas aktywnie z czterołapami na łonie natury. Jak zwykle padło na leśne ścieżki. Wydawać by się mogło, że tam najciszej i najspokojniej. Oj niestety nie. W weekendy leśne szlaki są przepełnione, ale my już dobrze wiemy gdzie iść by ominąć wycieczki rodzinne, które na ogół nie przepadają za stadem psów.  Chodzimy w miejsca mało uczęszczane bo wtedy wszystkim łatwiej. Psy mogą swobodnie zająć się sobą, a ludzie nie są straszeni widokiem grasujących labradorów.
Spacery ze stadem przez las są doznaniem bezcennym. Jak zwykle najcenniejsza jest możliwość obserwacji zachowań zwierząt w grupie i ich analizy, co zresztą zawsze czynię aż do przesady zdawać by się mogło. Najpiękniejsze jest psie odgapialstwo - jeden coś zrobi, zaraz zrobi to drugi i trzeci by nie być gorszym. Psy uczą się od siebie na wzajem poprzez obserwacje i "małpowanie". Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony łatwiej się wychowuje szczeniaka w towarzystwie dorosłego psa, aczkolwiek zdarzają się też wpadki takie jak choćby odgapianie nie tylko pożądanych zachowań, ale i niestety wspólne demolowanie. Stado wszystko robi razem i to jest piękne, uwielbiam przyglądać się wzajemnym interakcjom różnych psów. Często opiekunowie psów boją się spotkań z innymi czworonogami. Boją się tego jak się ich pies zachowa, czy będą potrafili okiełznać temperament i odpowiednio zareagować. Statystycznie ich obawy prowadzą do problemów w stadzie, gdyż zupełnie niepotrzebnie często ingerujemy w psie działania. Zrównoważone psy doskonale się ze sobą dogadają i nie ma potrzeby im przeszkadzać w rozmowach. Natura wiedziała co robi i wyposażyła je w systemy dzięki, którym doskonale wiedzą jak sobie poradzić. Jednakże nie potrafimy rozpoznać sygnałów wysyłanych przez zwierzęta i reagujemy nerwowo podczas psich spotkań.


Labradory poszły w las ....


Spacer okazał się wspaniałą szansą na psie SPA. Cała trójka jak jeden mąż wskoczyła do błotnego stawiku i ochoczo się w nim kąpała. Tym samym cała trójeczka była ogromnie z siebie zadowolona. Te krótkie chwile z filmiku pięknie pokazują prawdziwe oblicze labrador retrievera. Pragnę głośno i wyraźnie podkreślić, że pies brudny to pies szczęśliwy zwłaszcza jeżeli chodzi o labradora! Największą radością w życiu jest kąpanie się zarówno w wodzie jak i błocie. Także wszystkim tym, którzy wciąż wierzą iż labrador jest psem rodzinnym przeznaczonym do leżenia na kanapie pragnę powiedzieć, że to mit. Rzeczywistość jest inna niż american dream i wizerunek labrador retrivera w amerykańskich filmach. I tak też nasza trójeczka czekoladowo - czarna spędziła popołudnie w darmowym SPA. Po czym ostatecznie w domu udały się na spoczynek tak iż mogliśmy zapomnieć o ich istnieniu. 
Przemierzając ścieżki leśne wracając już w stronę samochodu nasze psy wyglądały mało efektownie ( jak dla innych), a my mało "czysto". Cóż brudny pies to brudny właściciel. Niestety albo i stety zależy jak na to patrzeć. Niemniej jednak zdecydowana część spacerowiczów zerkała z sporym zdziwieniem widząc błotne psy i wcale niemniej błotne trzy kobiety ..... 




niedziela, 21 kwietnia 2013

Teoria dominacji jak jest naprawdę?


Zazwyczaj początkujący opiekunowie czworonożnego przyjaciela na wstępie są przygotowywani na zjawisko dominacji. Wielokroć straszy się nowo upieczonych właścicieli tym, iż malutkie szczeniątko - nieporadne już od chwili pojawienia się w ich domu będzie czyhało by lada moment przejąć władzę i zdominować całą rodzinę. Zważywszy na fakt iż zdecydowanie dominują u nas metody skrajne tak też z jednej strony gromi się o skłonnościach dominacyjnych czworonogów, podczas gdy z drugiej - inna filozofia mówi o wychowaniu zupełnie bezstresowym. Zarówno jedna jak i druga droga jest błędna. We wszystkim potrzebny jest umiar. Ale od początku.
Od dawien dawna powtarza się, że wychowując psa należy go zdominować zanim od zdominuje nas. Metod na uzyskanie wspomnianego przywództwa jest całe mnóstwo. Co więcej często "weterani" radzą by ową władzę przejąć siłą. Takimi metodami jak - przewracanie na plecy, odwracanie brzuszkiem do góry, przytrzymywanie na siłę za kark do ziemi, trzymanie za kark nad ziemią, potrząsanie szczenięciem za kark, w skrajnej sytuacji kary cielesne. Wszystkie te wyjścia są niestety siłowe, żeby nie powiedzieć przemocą fizyczną. My jako ludzie lubimy mieć władzę nad wszystkim i podporządkowywać sobie społeczeństwo oraz zwierzęta. I tak też dominowanie psów bardzo dobrze nam idzie. Do czasu. Niestety prędzej czy później nadużywanie siły fizycznej względem zwierzęcia kończy się dotkliwą kłótnią.
Prawdą jest, iż psy są zwierzętami stadnymi, a jak na stada przystało obowiązuje w nich hierarchia. A co za tym idzie w prawidłowo funkcjonującym stadzie jest podział nazwijmy ról i kolokwialnie mówiąc miejsca. Przyjmując do domów psy usiłujemy przenieść te relacje i budowanie stada, przez to powstała teoria dominacji. Niestety w moim odczuciu jest ona lekko dziurawa nazwijmy. Przede wszystkim pies i człowiek to zupełnie różne gatunki, a hierarchia międzygatunkowa to temat śliski dość. Pies i człowiek nigdy nie zbudują pełnego stada, gdyż brakuje osobniczych zachowań i relacji stosownych do danego gatunku. I tutaj zaczyna się problem spory. Wydawać by się mogło, że pies i rodzina to swego rodzaju stado, a opiekun czworonoga - głowa rodziny powinna dołożyć wszelkich starań by pies był na końcu tejże hierarchii i dopilnował aby psu nigdy nie przyszło do głowy przejąć władzy w rodzinie. Sporo mówi się o chęci przejęcia władzy. Rzekomo psy tylko czyhają na odpowiedni moment aby siadając na kanapie czy też wychodząc z domu przed nami objąć władzę w domu. Brzmi to dosyć groteskowo. Na szczęście co raz częściej mówi się o tym, iż założenia te były błędne. Niemniej w społeczeństwie pewne mity krążą i "mutują".
Zatem logicznie patrząc - pies zanim zaczął przebywać w ludzkich osadach, musiał się niejako wkupić w łaski ludzi by Ci postanowili go utrzymywać i przyjąć pod opiekę. Pies musiał sobie zasłużyć na obecność w ludzkiej rodzinie, musiał na to zapracować. Z racji tego, iż przywileje uzyskiwał za pomocą wykonanej pracy  naturalnie był na końcu hierarchii. Nasze dzisiejsze psy niewiele się różnią od swoich przodków. Tak samo pozostały zwierzętami stadnymi, tak samo są czworonogami przebywającymi w rodzinach i tak samo potrzebują swojego miejsca w stadzie. Najlepiej pies czuje się jako "pracownik". To znaczy, że potrzebuje zadań i pracy do wykonania, a co za tym idzie później zapłaty w postaci posiłku, zabawy, pieszczoty, odpoczynku. Psu do szczęścia nie jest potrzebna pozycja osobnika alfa gdyż w tej sytuacji miałby na swojej głowie mnóstwo obowiązków i tym samym ciążyłaby na nim odpowiedzialność zapewnienia bezpieczeństwa całej rodzinie. Większość psów nie jest gotowa na takie wyzwanie i tak na prawdę chętnie przyjmuje pozycję osobnika podporządkowanego. Co więcej wcale nie potrzeba wiele wysiłku opiekuna do tego by jego pies był podporządkowany. Nie ulega wątpliwości, iż charakterów psich mamy bez liku. I tak też co jakiś czas pojawia się osobnik o silnym charakterze, który usiłuje sprawić by "jego" było na wierzchu. Niemniej zarówno ten o silnym charakterze jak i ten uległy pies do szczęścia potrzebuje przede wszystkim zasad i złotego środka dzięki któremu łatwo podporządkuje się właścicielowi. A czym jest złoty środek? Otóż jest to proste. Zawsze powtarzać będę, że kluczem do wychowania cudownego kompana jest kilka elementów. Potrzebna nam jest miłość, cierpliwość, konsekwencja i pewność siebie. Pies potrzebuje dyscypliny, jasnych reguł i świadomości, iż jego przewodnik jest pewny siebie i konsekwentny. A co za tym idzie mimo prób i kombinatorstwa tak czy siak pies nie wygra sztuczkami i próbami nieposłuszeństwa, gdyż jego konsekwentny właściciel dopilnuje by zasady były zawsze przestrzegane.
Myślę, że najważniejszy jest racjonalizm i logiczne myślenie. Problem spory tkwi w emocjach nad którymi często właścicielom trudno zapanować , a co za tym idzie konsekwencja idzie do kosza. To pierwszy krok do nie tylko niespołusznego psa, ale i do tego by mity przybierały na sile. Brak konsekwencji powoduje, iż pies wie że może stawiać na swoim, manifestując nieposłuszeństwem, co człowiek interpretuje jako próbę dominacji. Koniec końców wracamy do tego, iż brak nam wszystkim wiedzy na temat psów które przyjmujemy pod swój dach. W efekcie tworzymy niezdrowe relacje, nie potrafimy pogodzić się z naturą psa i poradzić sobie z konsekwentnym wychowaniem fajnego psa.
Najczęściej opiekunom trudno zachować te zasady w przypadku psów małych ras, gdyż w naszym społeczeństwie są głownie traktowane jak dodatki, ozdoby a nie jako potomek wilka( co może brzmi śmiesznie, ale jednak tak jest). Niezależnie od wielkości, wieku, rasy najważniejsza jest świadomość i konsekwencja.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Zwykły spacer, niezwykłe sytuacje. Sygnały Uspokajające w praktyce.

Ot zwykły dzień, zwykły spacer tak się przynajmniej wydawać mogło. Jednakże życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co przyniesie zwykły wręcz rytualny spacer. Wiosna skłania nas do częstszego wychodzenia z domu z naszymi czworonogami. Jak co dzień wychodząc z psicą na spacer trasą tą co zwykle, jednak sytuacja już nie taka codzienna. Zaczęło się tak; idziemy sobie spokojnie alejką po czym zza winkla pojawia się przed nami malutki długowłosy kundelek maści czarnej, płci męskiej. Pies jak pies, jakoś specjalnie wrażenia na mnie to nie wywarło, zawsze to możliwość ciekawej obserwacji lub dokumentacji( tym razem rąk brakło do wyjęcia telefonu i nagrania). My spokojnie idziemy na przód, podczas gdy kundelek widząc nas położył się na samym środku chodnika i zamarł w bezruchu. Pięknie zaczął grać CSami. Zatem przyzwyczajona do tego iż czasem muszę myśleć za chocolatę, zeszłam z chodnika obeszłam kolegę łukiem. Kiedy zbliżaliśmy się do wysokości jego położenia, wtedy on po łuku podszedł do chocolaty. Psy się obwąchały, chłopak przyjął pozycję zapraszającą do zabawy, chocolata się zainteresowała. Jednakże z racji iż byliśmy na środku ulicy( może niezbyt często uczęszczanej, ale jednak ulicy) zawołałam chocolatę wydając komendę "chodź" . My poszłyśmy w swoją stronę, samiec w swoją. My kontynuowałyśmy rytualny spacer, on zapewne pognał w poszukiwaniu zapachu suczek ....

Ogólnie rzecz ujmując muszę przyznać, iż sytuacja ta była dość ciekawym doświadczeniem. Z obserwacji znajomych i nie tylko znajomych właścicieli zwierząt wiem doskonale iż wielu z nich w podobnej sytuacji wpada w panikę. Opiekunowie piesków małych ras natychmiast biorą je na ręce, przy czym ego maluchów rośnie bo właśnie pokonały przeciwnika powodując tym samym iż każdy kolejny raz sprawia, że psy się już na widok innego psa nakręcają. Podczas gdy opiekunowie tych większych psów częstokroć czują już pot na plecach.Jednakże każdy z nich musi się nauczyć radzić w takich sytuacjach. Gabaryty psie nie pozwalają na wzięcie go na rączki i ominięcie niewygodnej sytuacji. Wiemy za mało o zachowaniach psów w związku z czym często wydaje się nam, że pies leżący na środku chodnika i my na przeciwko musi się skończyć awanturą. Nic z tych rzeczy! Wystarczy jedynie dobra obserwacja i stosowna odpowiedź. Z przykrością muszę powiedzieć, że w takiej sytuacji bardzo wielu opiekunów popełnia błąd najgorszy jakim jest podążanie na przeciw psa tym samym skracanie smyczy naszego psa - napinanie jej. W ten sposób popełniamy dwa podstawowe błędy - idziemy prosto na psa, który kładąc się i zastygając w bezruchu chce nam przekazać informacje o tym iż nie zamierza szukać kłopotów, drugi gorszy - skracamy smycz naszego psa dając mu tym samym sygnał, iż zbliża się niebezpieczeństwo i musi być czujny. Koniec końców faktycznie może to być początek konfliktu. Jednakże konfliktu wywołanego naszym zachowaniem i wysłaniem zarówno błędnych sygnałów naszemu psu jak i błędnej odpowiedzi psu z naprzeciwka. Co więcej regularne skracanie smyczy - napinanie jej na widok psa pojawiającego się na widoku jest prostą drogą do rozwinięcia się agresji smyczowej.

Psy żyjące w stadzie uczą się relacji, sygnałów i odpowiedzi na sygnały. Doskonale potrafią się ze sobą komunikować w taki sposób by nie dochodziło do niepotrzebnych awantur. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż wiele psów wychowywanych w stadzie tylko ludzkim bez możliwości obcowania z innymi psami często niestety jest pozbawiona takowych umiejętności. I wtedy faktycznie zaczynają się kłopoty.

Czeka nas praca u podstaw, to jedyna szansa na to by i ludzie i czworonogi byli razem szczęśliwi.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Labrador Retriever - wieczne szczenię

Widzę, że co raz częściej pojawia się zainteresowanie zagadnieniem o dorosłość i charakter labradora i to nie byle jakiego , bo czekoladowego!Otóż pragnę rozwikłać wszystkie niedomówienia i naiwne mrzonki o tym jakoby labrador retriever był psem idealnym dla rodziny, dzieci, psem którego wychowywać nie trzeba bo jest oazą inteligencji, spokoju i posłuszeństwa. Zatem tak - Labrador Retriever jest psem cudownym to prawda, ale pod warunkiem iż zostanie wychowany i nauczony zasad życia w społeczeństwie. Prawdę mówiąc niemalże każdy labrador, którego mam okazję spotkać , a już zwłaszcza dorastający okazuje się, że jest zdecydowanym przeciwieństwem tego co pokazuje się w mediach. Niestety w mediach od dawna promowano wizerunek labrador retrievera lub golden retrievera jako psa rodzinnego. W wielu filmach widzimy Amerykańskie rodziny z retrieverem na czele. Te piękne psy szybko stały się obiektem westchnień, niestety naiwnych westchnień. Co raz częściej i co raz więcej szczeniąt trafiało do domów z małymi dziećmi. I tak powoli zaczynał się początek katastrofy.
Absolutnie nie zamierzam w tym tekście umniejszać zasług i zalet tychże cudownych ras, niemniej zależałoby mi mocno na obaleniu strasznie krzywdzących mitów krążących wokół retrieverów.

Labradory są cudownymi psami, zgadzam się z tym całkowicie, jednakże należy dodać że początki są bardzo trudne. A ideał posłuszeństwa labradora nie wynika z tego iż wypija to z mlekiem mamy, a z naszej ciężkiej pracy. Jest to rasa, która została stworzona do pracy z człowiekiem, zatem naturalnym zachowaniem ich jest obcowanie z członkami rodziny, chęć bliskości i wtykanie nosa w nieswoje sprawy. One potrzebują wiele kontaktu z właścicielem, ale kontaktu konstruktywnego który niesie za sobą coś więcej niż tylko pieszczoty. Psy te nie nadają się do przebywania  w domu i leżenia na kanapie przez cały dzień, dla ich zdrowia psychicznego i fizycznego istotna jest praca łącząca te dwa elementy. Szczenię labradora jest niezwykle ciekawskie i chłonne. Można poświęcić wiele czasu i nauczyć ich spektakularnych sztuczek, którymi będziemy mogli imponować znajomym. Zatem sytuacja ta wiąże dwie ważne korzyści - utrzymanie równowagi psycho-fizycznej psa i jego rozwój, oraz możliwość imponowania znajomym, rodzinie. Labrador szczęśliwy to labrador zmęczony pracą i myśleniem. Tylko w ten sposób jesteśmy w stanie wychować posłusznego i idealnego psa. Bez możliwości spożytkowania ogromu energii drzemiącej w tym cudownym ciałku możemy się liczyć z dość widowiskowym  wybuchem tego wulkanu .... Najczęściej objawiającym się niszczycielstwem, nieposłuszeństwem, wokalizacją, totalnym szaleństwem i brakiem skupienia. Przykro to powiedzieć, ale znaczna część psów tej rasy właśnie tak funkcjonuje. Nierzadko widząc na spacerze ludzi z labradorem na smyczy można raczej określić sytuację jako labrador z ludźmi na smyczy.... Często właściciele w Gabinecie Lekarskim przychodząc z młodym labkiem pytają kiedy labrador dorasta?

Odpowiedź jest prosta one nie dorastają nigdy! Owszem nasza praca może sprawić, iż pies będzie ideałem posłuszeństwa, a życie z nim to czysty relaks i czerpanie korzyści z posiadania retrievera. Jednakże to efekt ogromnie ciężkiej pracy i czasu poświęconego szczenięciu by wyrosło na zrównoważonego przedstawiciela swej rasy. Zdrowy labrador jest całe życie jak szczeniak niezależnie od wieku jest szalony, energiczny, ciekawski , jednakże to od nas zależy czy ten wulkan będziemy potrafili okiełznać czy też nasz ten wulkan pochłonie ....
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego iż jest to pies niezwykle wymagający pod względem wychowania i aktywności fizycznej. Przypuszczam, że fascynacja labradorami  i wszechobecność spowodowana jest tym, iż wielu ludzi lubi szalone szczenięta, a niespołuszeństwo w wieku dorosłym tłumaczą błędami wychowawczymi( i słusznie) ale także spory wpływ myślę ma ich brak agresji. Błędy w wychowaniu labradora odbiją się na nas bo będziemy mieli nieposłusznego niszczyciela, ale mało prawdopodobne by skończyło się na awanturze. Labradory aż nienaturalnie są spokojne, nie mają krzty agresji wobec innych psów, a już na pewno wobec ludzi! Oczywiście nieprawidłowa praca hodowlana może doprowadzić do powstania osobników agresywnych, jednakże zrównoważony i zdrowy psychicznie labrador nie ma krzty agresji wobec człowieka. Myślę,że głównie to jest powodem tej nagminnej nagonki na kupno szczeniąt. Mnie to niestety w ogóle nie cieszy, wraz z rosnącą liczbą hodowli i miotów rośnie także lista ich problemów zdrowotnych. Z których mało kto zdaje sobie sprawę, a labradory (często z rodowodem) co raz częściej trafiają do schronisk bo ktoś nieodpowiedzialnei przyjął pod swój dach psa o którym nie miał pojęcia.



niedziela, 7 kwietnia 2013

Rasowość i kłopoty

Pojęcie pies rasowy spotyka się z wieloma kontrowersjami. Ilu ludzi na świecie tyle preferencji co do ras plus jeszcze miłośnicy pięknych wielorasowych przedstawicieli canis lupus familiaris. 
Cudownie jest móc podziwiać na wystawach psie piękności, zupełnie różne, każdy inny, innego koloru,innego wzrostu, innej sierści , a wciąż ten sam gatunek. Jest to zjawisko fascynujące przez co nie trudno się dziwić, iż psy rasowe mają co raz szersze grono swoich fanów. Niemniej wraz z propagowaniem rasowości wpadliśmy troszkę w jej pułapkę .... Przez moment kilka lat wstecz mówiono, że pies rasowy wiąże się z prestiżem, nie było możliwości by każdy posiadał psa z udokumentowanym pochodzeniem - psa rasowego. Na przestrzeni czasu zaczęło się to zmieniać, aż do momentu w jakim jesteśmy dziś czyli kupno psa z rodowodem to żaden problem. Niemniej jednak jest tutaj pewien haczyk. Niegdyś hodowli psów rasowych było niewiele, natomiast były to hodowle na wysokim poziomie. Podczas gdy dziś trochę obowiązuje zasada " idziemy na ilość, nie na jakość". Dotarliśmy do punktu w którym każdy może mieć psa z rodowodem, bo hodowle powstają z dnia na dzień. Praktycznie każda z ras ma w Polsce choć jedną hodowlę. Przy czym zaczyna to iść w stronę zgubną. Cudowne jest to, że staramy się propagować rasowość, ale musimy jeszcze zrozumieć że rodowód to dopiero początek. W dzisiejszych czasach kiedy hodowli jest całe mnóstwo, a z dnia na dzień powstają nowe bo to wcale trudne nie jest dochodzimy do momentu w którym zatraca się istota hodowania i rozmnażania psów. Popadamy troszeczkę w chaotyczną manię krzyżowania pięknych psów i wydawania co raz większej ilości szczeniąt na świat. Skoro hodowli psów rasowych jest co raz więcej i tym samym co raz więcej nowych związków psów rasowych powstaje to jak dobrać odpowiednie miejsce ?Na pozór proste, a w praktyce niezwykle trudne. Hodowla hodowli nie równa. Zatem jeżeli pragniemy by nasza przyszła pociecha miała fajny start w życiu powinniśmy zwrócić uwagę na wiele szczegółów. Spory problem dziś wynika z nowymi stowarzyszeniami podobno psów rasowych, w co śmiem wątpić gdyż rodowód z przodkami NN i wpisem brak danych mówi sam za siebie. Strach aż czytać te rodowody. Niestety takich szczeniąt pojawia się co raz więcej, często z drżącym sercem przyglądam się ich dorastaniu ... 
Wraz z narastającą modą na hodowanie zaczynają się wydłużać listy chorób rasowych. Nie bez powodu "przeciwnicy" rasowości mówią o tym, że najlepsze są kundelki i najzdrowsze. Często właściciele psów rasowych się oburzają, zupełnie niesłusznie. Zdrowie psów rasowych to temat dość kontrowersyjny, co więcej głośno należy mówić o tym, iż zdecydowana większość psów rasowych jest obciążona chorobami genetycznymi. Podczas gdy ich przeciwieństwa czyli kundelki często (ale nie zawsze) odznaczają się dość dobrym zdrowiem. Nie jest to regułą, bo wiele zależy od tego jak się geny zmiksują, bywa że niestety w efekcie mamy mix trudny i chorowity. To zawsze jest niewiadoma. 
Niemniej namawiam wciąż do głębokiego zastanowienia się przed wyborem psa rasowego i decyzją o kupnie psa danej rasy, a następnie wyborze hodowli. To proces długi i czasochłonny. Wybierając hodowlę powinniśmy zwrócić uwagę na wiele istotnych szczegółów dla danej rasy. Dla mnie kryteria wyboru hodowli to przede wszystkim :
- wiek mamy szczeniąt
-ilość mitów mamy 
-rodowód szczeniąt ( zróżnicowanie genetyczne)
-ilość psów w hodowli
- wiek psów w hodowli( zawsze patrzę czy w hodowli znajdują się staruszki)
-informacje o rasie na stronie
- badania psów znajdujących się w hodowli
-wygląd ogólny psów w hodowli
-preferencje żywieniowe ( czym psy są karmione)
-kontrole lekarskie
- i wiele wiele innych.

Psy rasowe to nie lada wyzwanie, wiele z nich jest bardzo wymagających i decydując się na opiekę nad takim delikwentem należy zdawać sobie sprawę z możliwych problemów i chorób, a tym samym być przygotowanym na wydatki. Niestety zbyt często zdarza się, że chcemy psa danej rasy, ale nie wiemy nic o jego problemach ze zdrowiem i następuje katastrofa .... 


sobota, 6 kwietnia 2013

Szamaństwo internetowe


Zaglądam sobie na bloga obserwując najczęściej wyszukiwane słowa kluczowe i oto moim oczom ukazuje się taka oto fraza "starszy pies brak apetytu wymioty" ....
No i następuje pewna konsternacja. Otóż rozumiem fakt, iż internet służy wielu z nas za najlepszy 
dostęp do wiedzy. I w zasadzie nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że lubimy popadać w skrajności i korzystać z niego przesadnie,ba wręcz z klapkami na oczach. Zwłaszcza w stosunku do zwierząt. Nie trudno zauważyć, że na większości for internetowych poświęconych psom istnieje magiczna zakładka "zdrowie". Zrozumiała jest dla mnie sytuacja w której właściciele psów częstokroć chorych dzielą się swoimi doświadczeniami często pomocnymi wskazówkami 
dotyczącymi prowadzenia psa z jakimś problemem. Niemniej jednak w wielu wypadkach fora aż kipią od dramatycznych postów, w  których zrozpaczeni opiekunowie błagają o pomoc z różnorodnych powodów. 
W zdecydowanej przewadze tych sytuacji są to przypadki w których nikt na forum nie jest w stanie rozwikłać problemu, gdyż tutaj potrzebny jest Gabinet Lekarski i lekarz. Częstokroć w sytuacji kiedy liczą się minuty traci bezsensownie czas na opisywanie na forum dolegliwości cierpiącego zwierzęcia i czeka na odpowiedź użytkowników forum! Pół biedy jeżeli owi użytkownicy odsyłają po
pomoc do lekarza sugerując np dokąd się udać, jednakże często sytuacja się komplikuje kiedy forumowicze zaczynają podtykać pomysły na leczenie i zdecydowanie odradzają wizyty u lekarza! Wydaje się to absurdalne, jednakże często tak właśnie się dzieje. Co gorsza na ogół te "zbawienne" rady nie działają i zwierzę prędzej czy później trafia do lekarza, najczęściej w stanie fatalnym. A zamiast szukać pomocy tak gdzie się powinno, autor postu niecierpliwie wciska "odśwież" i czeka aż ktoś mu podpowie w jaki sposób pomóc, a czas wciąż ucieka ... . Nie dosyć , że w ten sposób marnuje cenny czas, nie dosyć że zwierzę cierpi, nie dosyć że odpowiadają na posty ludzie którzy nierzadko są zwykłymi właścicielami, a co za tym idzie z medycyną za wiele wspólnego nie mają, to jeszcze bardzo często w odpowiedzi padają naiwne rady, które mogą nieraz więcej zaszkodzić niż pomóc. Zwierzę cierpi, a jego właściciel przeszukuje internet w nadziei znalezienia złotego środka. Czy takie zachowanie jest racjonalne? Cóż różne są priorytety, co zrobić. Choćbyśmy nie wiem jak się starali to przez internet , zaocznie leczyć się nie da, choć jak widać spore grono internet-maniaków tak by chciało.
Nie raz i nie dwa do gabinetu trafiały ofiary porad internetowych. A najczęściej i najbardziej cierpią na tym szczeniaki i kociaki, które bywa że trafiaja do nas odwodnione, niedożywione, słabe nierzadko ocierając się o granicę ... Dlaczego? a to dlatego, że szczeniak zarażony parwowirozą ma biegunkę i wymiotuje, ale właściciel przeczytał na forum że to pewnie nietrawność i po głodówce mu przejdzie, albo odchowane przez człowieka szczeniaki czy kociaki są karmione w sposób nieodpowiedni - krowim mlekiem, za rzadko podawane posiłki itd. Jeszcze gorsze są porady dotyczące podawania ludzkich leków, gdzie przykładowo zamiast podejść do lekarza bo lek przeciwbólowy, właściciel aplikuje swojemu psu aspirynę, paracetamol . A w efekcie po kilku podaniach zwierzę trafia do gabinetu w bardzo złym stanie z krwotocznym zapaleniem żołądka i jelit.
Największy problem w całej tej sytuacji tkwi w małym szczególe. Medycyna nie jest matematyką, dotyka ona żywych istot i nie jest jednoznaczna. By udzielić prawidłowej i skutecznej pomocy istotne jest działanie lekarza, który wiele lat spędził odkrywając tajniki medycyny by móc ratować życie. Podczas gdy zbyt często właściciele zwierząt wychodzą zdecydowanie przed szereg i wchodzą w kompetencje specjalistów. Niestety koniec końców nierzadko szkodząc czworonogom. 
Często przeglądając te wątki zachodzę w głowę i usiłuję pojąć ten tajny jak dla mnie system. Być może ktoś z czytelników będzie w stanie mi wytłumaczyć dlaczego ludzie wolą szukać pomocy na forach internetowych aniżeli wykonać telefon do zaufanego lekarza weterynarii, który być może będzie potrafił doradzić telefonicznie lub poinstruuje w jaki sposób udzielić najszybciej pomocy i najskuteczniej bądź poinformuje o konieczności natychmiastowej wizyty w gabinecie. Cóż trudno mi zrozumieć taki system działania jeżeli chodzi o szamaństwo internetowe bo inaczej nazwać tego nie potrafię ... 
Inną sprawą jest to , że właściciele czworonogów bardzo często wymieniają się swoimi doświadczeniami odnośnie walki z jakimś schorzeniem. Owszem , przy zdrowym rozsądku ma to swoje dobre strony, aczkolwiek bywa i tak że właściciel który się naczytał wszystkich możliwych wątków opisujących walkę z jakąś chorobą, próbuje sam leczyć swego zwierzaka, ba nierzadko przychodząc na wizytę do gabinetu wychodzi przed szereg i mówi lekarzowi w jaki sposób powinien leczyć jego pociechę , a nawet jakimi lekami! To jest dopiero magia internetu. Bez wychodzenia z domu stajemy się ekspertami , tyle że bez uprawnień ...
Wprawdzie wszystko jest dla ludzi, byleby umieć z tego skorzystać. 


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Żywieniowe antropomorfizacje

 
Ustaliliśmy już, że pies jest udomowionym drapieżnikiem. Teraz należałoby się zastanowić krok po kroku jak powinno wyglądać żywienie psa. Nie od dziś wiadomo, że dietetyka jest tematem trudnym i zawiłym dla wielu opiekunów zwierząt. Wokół żywienia psów narosło wiele mitów oraz na przestrzeni czasu powstało wiele teorii, niekoniecznie zgodnych z prawdą. Myślę, że nie sposób byłoby je wszystkie tutaj przytoczyć bo co chwilę pojawiają się nowe teorie jak i nowe zalecenia dietetyczne. Nic dziwnego, że osoby nie zainteresowane tematem nie nadążają za nowinkami. O ile część właścicieli opiera się na pewnych źródłach wiedzy karmiąc swoje czworonogi, o tyle niestety zdecydowana część opiekunów trzyma się krążących mitów i dawnych metod. Jak to często w naszym społeczeństwie bywa lubimy popadać w skrajności zapominając o rozsądku i logice. I tak też wiele psów przeszło przez karmienie namoczonym chlebem, kaszą, kośćmi przez karmy suche po diety skrajne jak BARF, diety owocowe, wegańskie, bez zbożowe itd. Nie trzeba daleko ani długo szukać by natknąć się na dość pokaźną listę psich diet. Temat ten się cały czas rozwija, a teorii powstaje co raz więcej. Co wcale mnie nie cieszy, to znaczy z jednej strony dobrze że chcemy zdrowo odżywiać nasze czworonogi ( pod warunkiem, że chcemy odżywiać psa, a nie człowieka ), ale z innej patrząc wiele tych metod nie opiera się na prawdziwych potrzebach psa. Zapewne dla wielu to stwierdzenie kontrowersyjne, postaram się już uzasadnić swoje stanowisko. Od dawna śledzę wszystkie nowinki dotyczące psów jak i różnorodne fora internetowe by na bieżąco zbierać informacje i moc się tym samym nad nimi zastanowić. Biorąc pod uwagę całokształt nie trudno pokusić się o stwierdzenie, iż bardzo często karmiąc psa bierzemy pod uwagę własne preferencje żywieniowe. I to jest właśnie początek klęski. Żywienie psa dość mocno różni się od żywienia człowieka przede wszystkim dlatego iż psy są ( były) drapieżnikami, a ich dieta w naturze oparta była głównie o produkty pochodzenia zwierzęcego czyli po prostu mięso. Od tego powinniśmy wyjść planując żywienie naszego psa. Oczywiście dziś pies domowy dość znacznie różni się od swojego przodka wilka, z pewnością ewolucja wpłynęła także na przewód pokarmowy psowatych, niemniej podstawowe zasady się nie zmieniły. A podstawą w przypadku psów jest mięso i dodatki - wypełniacze, które spowodują wypełnienie żołądka, uczucie sytości , a dodatkowo będą regulowały pracę jelit i dostarczały niezbędnych składników odżywczych. Od podstaw i teorii jest na ogół daleko do praktyki, a my mamy często tendencje do przeinaczania zaleceń teoretycznych. I tak też dziś często popadamy w takie skrajności jak karmienie tylko i wyłącznie mięsem, unikanie zupełne zbóż, karmienie owocami, warzywami bez mięsa itd. Co więcej nawet na rynku pojawiają się karmy komercyjne - wegańskie i wegetariańskie. Producenci wychodzą na przeciw potrzebom klienta, nic w tym dziwnego. Niemniej osobiście często zastanawiam się nad sensem produkowania, kupowania i wykorzystywania do karmienia psów produktów wegańskich. W sumie producenci chcą sprzedać produkt, jednakże dlaczego mięsożercę karmimy owocami i warzywami nie pozwalając mu na naturalny system żywienia?
 W moim odczuciu jest tylko jedno logiczne wytłumaczenie jakim jest nieszczęsna antropomorfizacja, która z każdym dniem przybiera na sile dotykając co raz większą liczbę zwierząt. Z przykrością muszę powiedzieć na ich nieszczęście. Zbyt często karmiąc nasze psy kierujemy się naszymi preferencjami zamiast brać pod uwagę ich naturalne potrzeby. Jednakże uważam iż ktoś kto karmi swojego psa jak weganina nie jest gotowy na posiadanie psa. Pies człowiekiem nie jest i nigdy nie będzie, jego potrzeby zdecydowanie różnią się od naszych. Jeżeli decydujemy się nad przyjęciem pod swój dach potomka wilka nie wolno nam kształtować go jak człowieka. Pewne powiedzenie mówi , że jeżeli traktujemy swojego psa jak człowieka to pewnego dnia on potraktuje nas jak psa. I z całą pewnością tak się może wydarzyć i to najlepsza nauczka dla człowieka, choć często źle kończy się dla czworonoga.
Każda skrajność jest niebezpieczna zarówno diety wegańskie jak i zupełnie mięsne nie są odpowiednie dla czworonoga. W każdej sytuacji należy zachować umiar, zdrowy rozsądek i wziąć pod uwagę naturalne potrzeby psów. Wielu właścicieli początkujących zapewne czuje ogromny chaos od nadmiaru informacji często zupełnie skrajnych jeżeli chodzi o żywienie. Jak zawsze każda dieta ma swoich zwolenników jak i przeciwników, którzy będą bronić swoich racji na forach internetowych. Wprawnym okiem ciekawie się czyta takie dyskusje kiedy potrafi się wyciągnąć obiektywne wnioski, jednakże dla amatorów jest to jedynie pogłębianie poczucia chaosu. Czasem trudno znaleźć złoty środek bo każdy pies jest inny i ma zupełnie różne wymagania żywieniowe. Temat ten dotyczy żywienia głównie psów zdrowych, a wypadałoby jeszcze zastanowić się nad dietami leczniczymi. Gdyż dziś dość duża część psiej populacji ma problemy z przewodem pokarmowym przez co ich diety znacznie się różnią od normalnego żywienia.
Trudno wybrać jedną stosowną dietę dla wszystkich psów, gdyż żywienie dobieramy do konkretnego osobnika i jego potrzeb nie zapominając o podstawach.
Zawsze mając wątpliwości lepiej szukać pomocy u wiarygodnych źródeł aniżeli popadać w sidła skrajności for internetowych.