Zaglądam sobie na bloga obserwując
najczęściej wyszukiwane słowa kluczowe i oto moim oczom ukazuje
się taka oto fraza "starszy
pies brak apetytu wymioty" ....
No i następuje pewna konsternacja.
Otóż rozumiem fakt, iż internet służy wielu z nas za najlepszy
dostęp do wiedzy. I w zasadzie
nie byłoby w tym nic złego gdyby nie to, że lubimy popadać w
skrajności i korzystać z niego przesadnie,ba wręcz z klapkami na
oczach. Zwłaszcza w stosunku do zwierząt. Nie trudno zauważyć, że
na większości for internetowych poświęconych psom istnieje
magiczna zakładka "zdrowie". Zrozumiała jest dla mnie
sytuacja w której właściciele psów częstokroć chorych dzielą
się swoimi doświadczeniami często pomocnymi wskazówkami
dotyczącymi prowadzenia
psa z jakimś problemem. Niemniej jednak w wielu wypadkach fora aż
kipią od dramatycznych postów, w których zrozpaczeni
opiekunowie błagają o pomoc z różnorodnych powodów.
W zdecydowanej
przewadze tych sytuacji są to przypadki w których nikt na
forum nie jest w stanie rozwikłać problemu, gdyż tutaj potrzebny jest Gabinet Lekarski i lekarz. Częstokroć
w sytuacji kiedy liczą się minuty traci bezsensownie czas na
opisywanie na forum dolegliwości cierpiącego zwierzęcia i czeka na
odpowiedź użytkowników forum! Pół biedy jeżeli owi użytkownicy
odsyłają po
pomoc do lekarza sugerując np dokąd
się udać, jednakże często sytuacja się komplikuje kiedy
forumowicze zaczynają podtykać pomysły na leczenie i zdecydowanie
odradzają wizyty u lekarza! Wydaje się to absurdalne, jednakże
często tak właśnie się dzieje. Co gorsza na ogół te "zbawienne"
rady nie działają i zwierzę prędzej czy później
trafia do lekarza, najczęściej w stanie fatalnym. A
zamiast szukać pomocy tak gdzie się powinno, autor postu
niecierpliwie wciska "odśwież" i czeka aż ktoś mu
podpowie w jaki sposób pomóc, a czas wciąż ucieka ... . Nie dosyć
, że w ten sposób marnuje cenny czas, nie dosyć że zwierzę
cierpi, nie dosyć że odpowiadają na posty ludzie którzy nierzadko
są zwykłymi właścicielami, a co za tym idzie z medycyną za wiele
wspólnego nie mają, to jeszcze bardzo często w odpowiedzi padają
naiwne rady, które mogą nieraz więcej zaszkodzić niż pomóc.
Zwierzę cierpi, a jego właściciel przeszukuje internet w nadziei
znalezienia złotego środka. Czy takie zachowanie jest racjonalne?
Cóż różne są priorytety, co zrobić. Choćbyśmy nie wiem jak
się starali to przez internet , zaocznie leczyć się nie da, choć
jak widać spore grono internet-maniaków tak by chciało.
Nie raz i nie dwa do gabinetu trafiały
ofiary porad internetowych. A najczęściej i najbardziej cierpią na
tym szczeniaki i kociaki, które bywa że trafiaja do nas odwodnione,
niedożywione, słabe nierzadko ocierając się o granicę ...
Dlaczego? a to dlatego, że szczeniak zarażony parwowirozą ma
biegunkę i wymiotuje, ale właściciel przeczytał na forum że to
pewnie nietrawność i po głodówce mu przejdzie, albo odchowane
przez człowieka szczeniaki czy kociaki są karmione w sposób
nieodpowiedni - krowim mlekiem, za rzadko podawane posiłki itd.
Jeszcze gorsze są porady dotyczące podawania ludzkich leków, gdzie
przykładowo zamiast podejść do lekarza bo lek przeciwbólowy,
właściciel aplikuje swojemu psu aspirynę, paracetamol . A w
efekcie po kilku podaniach zwierzę trafia do gabinetu w bardzo złym
stanie z krwotocznym zapaleniem żołądka i jelit.
Największy problem w całej tej
sytuacji tkwi w małym szczególe. Medycyna nie jest matematyką,
dotyka ona żywych istot i nie jest jednoznaczna. By udzielić
prawidłowej i skutecznej pomocy istotne jest działanie lekarza,
który wiele lat spędził odkrywając tajniki medycyny by móc
ratować życie. Podczas gdy zbyt często właściciele zwierząt
wychodzą zdecydowanie przed szereg i wchodzą w kompetencje
specjalistów. Niestety koniec końców nierzadko szkodząc
czworonogom.
Często przeglądając te wątki
zachodzę w głowę i usiłuję pojąć ten tajny jak dla mnie
system. Być może ktoś z czytelników będzie w stanie mi
wytłumaczyć dlaczego ludzie wolą szukać pomocy na forach
internetowych aniżeli wykonać telefon do zaufanego lekarza
weterynarii, który być może będzie potrafił doradzić
telefonicznie lub poinstruuje w jaki sposób udzielić najszybciej
pomocy i najskuteczniej bądź poinformuje o konieczności
natychmiastowej wizyty w gabinecie. Cóż trudno mi zrozumieć taki
system działania jeżeli chodzi o szamaństwo internetowe bo inaczej
nazwać tego nie potrafię ...
Inną sprawą jest to , że właściciele
czworonogów bardzo często wymieniają się swoimi doświadczeniami
odnośnie walki z jakimś schorzeniem. Owszem , przy zdrowym rozsądku
ma to swoje dobre strony, aczkolwiek bywa i tak że właściciel
który się naczytał wszystkich możliwych wątków opisujących
walkę z jakąś chorobą, próbuje sam leczyć swego zwierzaka, ba
nierzadko przychodząc na wizytę do gabinetu wychodzi przed szereg i
mówi lekarzowi w jaki sposób powinien leczyć jego pociechę , a
nawet jakimi lekami! To jest dopiero magia internetu. Bez wychodzenia
z domu stajemy się ekspertami , tyle że bez uprawnień ...
Wprawdzie wszystko jest dla ludzi,
byleby umieć z tego skorzystać.
To prawda, internet, choć może być źródłem wielu cennych informacji, należy traktować z dystansem. Każdy może przecież wypisywać, co mu się podoba, nawet jeśli są to głupoty. Do tego organizm każdego psa może reagować inaczej i nic nie zastąpi konsultacji z lekarzem. Dobrze, że uświadamiasz ludzi w ten sposób. :)
OdpowiedzUsuńBardzo refleksyjny post! Ludzie zawsze woleli robic cos po swojemu, ale kiedy tu idzie o czyjes zdrowie a nawet zycie, powinno sie poradzic specjalistow. Nigdy nie zagladam do zakladki zdrowie, to nie moj temat, kiedy mam jakies obawy najpierw ide do mamy, zaraz potem do weterynarza. To mogą byc glupoty ( raz wykrylam maly gózek u Zuli, rozbeczalam sie, babcia akurat byla umowiona na obcinanie pazurow u weta to sie mimochodem zapytala. Na szczescie to nie bylo nic groznego ani nawet wartego uwagi). Ale profilaktyka jest tansza od leczenia!
OdpowiedzUsuńZgadza się! Fora są ok jednak w poważnych przypadkach lepiej skonsultować się z lekarzem
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam
Zakładka zdrowie tak jak naisałaś jest pomocna tylko w wypadku gdy chcemy się podzielić historią przechodzonej przez psa choroba. Bardzo fajnie to wszystko opisałaś ;-)
OdpowiedzUsuńEch, magia internetu. Internet jest teraz skarbnicą wiedzy, ale trzeba jeszcze z niej umiejętnie korzystać i odsiewać bzdury od pożytecznych informacji. Dodatkowo bardzo przykre są sytuacje, gdy na jakimś forum właściciele urządzają nagonkę na weta, a znamy tylko jedną wersję wydarzeń, niestety najczęściej zniekształconą.
OdpowiedzUsuńCóż, smutno prawdziwe. Gdy opisałem swego czasu jak Sagor dostał zaparcia i telefoniczną poradę weterynarza zastrzegłem, że weterynarzem nie jestem i przed zastosowaniem kuracji radzę skontaktować się z wetem.
OdpowiedzUsuńCo do meritum - my Polacy, jak powszechnie wiadomo doskonale znamy się na wszystkim, a zwłaszcza na sporcie i medycynie. I to nie od dziś - swego czasu Stańczyk założył się z królem Zygmuntem Starym, że w Krakowie jest najwięcej lekarzy. Obwiązał twarz szmatami i wyglądał, jakby mu fizys spuchła. I tak wyszedł na miasto, a że był bardzo popularny wszyscy doradzali mu co zrobić, żeby żeby przestały boleć.
W tym przypadku internet niewątpliwie jest wielkim krokiem na przód.
Pozdrawiamy serdecznie
Michał & Sagor
Ludzie uczą się na własnych błędach i niestety często cierpią na tym nasi czworonożni towarzysze.
OdpowiedzUsuńJa już to zrozumiałam, najgorzej jednak jak pies jest całe życie okazem zdrowia, potem nagle coś sie dzieję i tak na prawdę nie wiadomo co robić, bo niby co roku chodzi się do weta na szczepienie, ale czy z takich spotkań można wynieść jakieś zaufanie do danej osoby?
Dobrze, że są ludzie, którzy mimo wszystko pomogą :)