niedziela, 14 kwietnia 2013

Zwykły spacer, niezwykłe sytuacje. Sygnały Uspokajające w praktyce.

Ot zwykły dzień, zwykły spacer tak się przynajmniej wydawać mogło. Jednakże życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co przyniesie zwykły wręcz rytualny spacer. Wiosna skłania nas do częstszego wychodzenia z domu z naszymi czworonogami. Jak co dzień wychodząc z psicą na spacer trasą tą co zwykle, jednak sytuacja już nie taka codzienna. Zaczęło się tak; idziemy sobie spokojnie alejką po czym zza winkla pojawia się przed nami malutki długowłosy kundelek maści czarnej, płci męskiej. Pies jak pies, jakoś specjalnie wrażenia na mnie to nie wywarło, zawsze to możliwość ciekawej obserwacji lub dokumentacji( tym razem rąk brakło do wyjęcia telefonu i nagrania). My spokojnie idziemy na przód, podczas gdy kundelek widząc nas położył się na samym środku chodnika i zamarł w bezruchu. Pięknie zaczął grać CSami. Zatem przyzwyczajona do tego iż czasem muszę myśleć za chocolatę, zeszłam z chodnika obeszłam kolegę łukiem. Kiedy zbliżaliśmy się do wysokości jego położenia, wtedy on po łuku podszedł do chocolaty. Psy się obwąchały, chłopak przyjął pozycję zapraszającą do zabawy, chocolata się zainteresowała. Jednakże z racji iż byliśmy na środku ulicy( może niezbyt często uczęszczanej, ale jednak ulicy) zawołałam chocolatę wydając komendę "chodź" . My poszłyśmy w swoją stronę, samiec w swoją. My kontynuowałyśmy rytualny spacer, on zapewne pognał w poszukiwaniu zapachu suczek ....

Ogólnie rzecz ujmując muszę przyznać, iż sytuacja ta była dość ciekawym doświadczeniem. Z obserwacji znajomych i nie tylko znajomych właścicieli zwierząt wiem doskonale iż wielu z nich w podobnej sytuacji wpada w panikę. Opiekunowie piesków małych ras natychmiast biorą je na ręce, przy czym ego maluchów rośnie bo właśnie pokonały przeciwnika powodując tym samym iż każdy kolejny raz sprawia, że psy się już na widok innego psa nakręcają. Podczas gdy opiekunowie tych większych psów częstokroć czują już pot na plecach.Jednakże każdy z nich musi się nauczyć radzić w takich sytuacjach. Gabaryty psie nie pozwalają na wzięcie go na rączki i ominięcie niewygodnej sytuacji. Wiemy za mało o zachowaniach psów w związku z czym często wydaje się nam, że pies leżący na środku chodnika i my na przeciwko musi się skończyć awanturą. Nic z tych rzeczy! Wystarczy jedynie dobra obserwacja i stosowna odpowiedź. Z przykrością muszę powiedzieć, że w takiej sytuacji bardzo wielu opiekunów popełnia błąd najgorszy jakim jest podążanie na przeciw psa tym samym skracanie smyczy naszego psa - napinanie jej. W ten sposób popełniamy dwa podstawowe błędy - idziemy prosto na psa, który kładąc się i zastygając w bezruchu chce nam przekazać informacje o tym iż nie zamierza szukać kłopotów, drugi gorszy - skracamy smycz naszego psa dając mu tym samym sygnał, iż zbliża się niebezpieczeństwo i musi być czujny. Koniec końców faktycznie może to być początek konfliktu. Jednakże konfliktu wywołanego naszym zachowaniem i wysłaniem zarówno błędnych sygnałów naszemu psu jak i błędnej odpowiedzi psu z naprzeciwka. Co więcej regularne skracanie smyczy - napinanie jej na widok psa pojawiającego się na widoku jest prostą drogą do rozwinięcia się agresji smyczowej.

Psy żyjące w stadzie uczą się relacji, sygnałów i odpowiedzi na sygnały. Doskonale potrafią się ze sobą komunikować w taki sposób by nie dochodziło do niepotrzebnych awantur. W tym miejscu należy zaznaczyć, iż wiele psów wychowywanych w stadzie tylko ludzkim bez możliwości obcowania z innymi psami często niestety jest pozbawiona takowych umiejętności. I wtedy faktycznie zaczynają się kłopoty.

Czeka nas praca u podstaw, to jedyna szansa na to by i ludzie i czworonogi byli razem szczęśliwi.

6 komentarzy:

  1. Bardzo treściwie napisane:) zrobiłam Ci małą reklamę:)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam być u cb =)
    Zawsze świetny i motywujący post!

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle świetnie napisane! a CSy to ważna sprawa.

    OdpowiedzUsuń
  4. O kurcze, popełniam te wszystkie grzechy, o których napisałaś. Zdarza mi się brać Demi na ręce lub trzymam ją krótko, gdy widzę zbliżającego się psa z właścicielem. Boję się jej reakcji, bo ze strachu przed większym psem zaczyna się szarpać i warczeć. W sytuacji, kiedy bez smyczy nastąpiło spotkanie, podkuliła ogon i uciekła do mnie, ale będąc na smyczy czuje się bezpieczna i pokazuje "różki". Normalnie zachowuje się tylko wobec psów o podobnych gabarytach, pozwala się powąchać i vive versa i daje pokojowe sygnały. Zapewne popełniam błędy wychowawcze, ale boję się o tego mojego futrzaka.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lapka! Wiele wlascicieli malych pieskow tak robi niestety, jezeli u szczeniakow sie utrwali takie zachowanie to niestety w doroslym zyciu ciezko to okielznac, niemniej nie jest to niemozliwe. Zdrowe zrownowazone psy nigdy nie zrobia sobie krzywdy, najwiecej problemow sie pojawia kiedy ingerujemy w psie relacje.

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice