niedziela, 16 czerwca 2013

Stereotyp oraz mity nękające zwierzęta

Tak już jest, że przez lata wokół tematów psich narosło wiele krzywdzących mitów, które do dziś ciężko jest przetłumaczyć. Od dawna tematy dotyczące psiego rozrodu wśród właścicieli zwierząt oraz ich wielkich miłośników nastręczają sporo niedomówień, dyskusji i kontrowersji. Chodzi mi szczególnie o sterylizacje psów niehodowlanych czyli nazwijmy naszych towarzyszy domowych. Otóż sterylizacja jest w moim odczuciu krokiem niezbędnym jeżeli pragniemy dla naszego psa tego co najlepsze. O ile u psa - samca nie jest to tak istotne jak u suczki także warto się nad tym głębiej zastanowić. Niemniej jednak dość często można się spotkać z dużym obruszeniem na wspomnienie o zabiegu operacyjnym. Nie wiedzieć czemu wielu właścicieli panicznie się tego boi i staje okoniem na samą sugestię. Broniąc się przytacza się argumenty o skłonnościach do tycia, o osowiałości, o zmianie charakteru czy też o powikłaniach pooperacyjnych. Fakt faktem jest to poważny zabieg wiążący się z otwarciem jamy brzusznej i usunięciu narządów rodnych, jednakże dziś jest to zabieg powszechny i standardowy. Wykonywany w większości Gabinetów Lekarskich każdego dnia po kilka. Pierwsze dni po zabiegu dla właściciela są zwykle trudne, ale nie ze względu na traumatyczny powrót do zdrowia suczki czy też jej cierpienie. A raczej ze względu na fakt , iż sunia praktycznie w drugiej dobie funkcjonuje normalnie, chce żyć jak zwykle, bawić się i uczestniczyć w życiu codziennym. Podczas gdy przez pierwsze 10 dni po zabiegu należy bezwzględnie strzec suczkę przed wszelkimi szaleństwami, co zwykle bywa uciążliwe. Suczki bardzo szybko się regenerują po takich zabiegach i w zasadzie na drugą, trzecią dobę nie widać w ich zachowaniu śladu po zabiegu operacyjnym.
W związku z tym, iż sterylizacja niesie za sobą zmianę metabolizmu istnieje ryzyko iż suczka będzie miała tendencje do tycia. Niemniej jednak jeżeli jesteśmy świadomymi posiadaczami czworonogów nie powinno się to skończyć otyłością psa. Gdyż to my otwieramy lodówkę, sypiemy jedzenie do miski i panujemy nad aktywnością fizyczną czworonoga. Jeżeli sprawia nam przyjemność karmienia psa do woli, a zamiast spaceru siadamy na kanapie to nie ma co się dziwić, iż "sterylizacja sprawiła" że nasz pies jest otyły i osowiały. Choć w prawdzie to nie wina samej sterylizacji, a naszego systemu życia a raczej braku chęci do działania.

Prawdę powiedziawszy sterylizacja jest inwestycją w dłuższe i szczęśliwsze życie psa. Choć często nie zdajemy sobie z tego sprawy lub nie chcemy. Decydując się prędko na zabieg ograniczamy do minimum ryzyko wystąpienia nowotworów listwy mlecznej suki oraz ograniczamy całkowicie ryzyko ropomacicza, które są zagrożeniem życia dla naszych psów. Po mimo tego, iż od lat w kółko i wciąż mówi się o tym oraz podkreśla wagę problemu do dziś znajdują się osoby całkowicie przeciwne zabiegowi, lub bez zdania mówiące, że "nie bo nie". Zdaję sobie sprawę, że dla miłośników psów po raz enty czytanie o wadze akcji jest nudnawe, niemniej jednak dzisiejsze słowa wynikają z frustrującej dyskusji z opiekunką psa i suki mieszkających razem oraz kotki blokowanej hormonalnie. W momencie kiedy słyszę takie słowa zaczyna we mnie wrzeć, podczas gdy wiem że irytacja nic dobrego nie przyniesie. W związku z tym muszę wykrzesać z siebie resztki dobrej woli i uprzejmości by jak najspokojniej wytłumaczyć wagę sprawy. Jednak jak zachować spokój słysząc, o tym że lepiej podać hormony niż otwierać jamę brzuszną? Lepiej raz wykonać zabieg i mieć spokój do końca psiego życia, czy podawać zastrzyki w oczekiwaniu na?? no właśnie na co? Każdy właściciel powinien sobie sam odpowiedzieć na czym mu zależy i dokąd ma zmierzać jego życie z psem.

8 komentarzy:

  1. Baddy został poddany zabiegu kastracji i z tego też powodu jestem w 100 % zadowolona.spokojnie bawi się z suniami,a nie jak to robił przed operacją że niemal cały spacer skakał na suczkę.wiele razy zniechęcałam się odnośnie kastracji ponieważ gdy czytałam wszelkie komentarze osób na internecie to mnie zniechęcały.biszkopt nie miał żadnych problemów z wagą po kastracji,je ile powinien i ma zapewnioną odpowiednią dawkę ruchu.osoby które nigdy nie posiadały wykastrowanego psa mówiły mi iż pies po kastracji jest ospały,gruby,nie jest sobą itd. O_o dzisiaj mnie to śmieszy.

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to naprawdę ważny temat. Sąsiad nie chciał kocura wykastrować, dopiero jak sikaniem tak mu dał się we znaki to zmusiło go do wydania na zabieg. On zarówno jak i córa bali się że kot nie przeżyje. Jednak wszystko poszło ok. Teraz zabieg u drugiego kota to była tylko formalność.
    Ale zawsze musi być ten pierwszy raz...

    OdpowiedzUsuń
  3. To, co opisałaś w ostatnim akapicie jest powodem wysterylizowania mojej Nikity i zamiaru wysterylizowania Loli, jak definitywnie podejmę decyzję, że już nie będzie miała małych. To, że suka raz musi urodzić dla zdrowia to mit. Miałam 2 sunie yorka - obydwie miały małe i obydwie I TAK BYŁY STERYLIZOWANE ale w wieku lat 12 (!), bo miały ropomacicze. Po co narażać zwierze na ten zabieg w tak późnym wieku? Bez sensu - teraz robię to wcześniej, póki sunie mam młode i zdrowe. Dzięki temu pożyją znacznie dłużej i nie będą najprawdopodobniej miały raka sutków (a obie yorczki miały). Sunie yorków ten rak mi niestety zabrał, choć ogólnie były w świetnej kondycji :( To jest ważny temat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Owszem to bardzo istotny temat i staram się jak najwięcej działać by zwiększać świadomość naszego społeczeństwa. Na dziś dzień idzie co raz lepiej i mamy co raz więcej świadomych posiadaczy zwierząt, ale także jest spore grono mówiących nie bo nie i już. Niestety wiele razy przyzło mi oglądać dramat suczek z zaawansowanym nowotworem listwy mlecznej i przerzutami do płuc. Im szybciej działamy tym większa szansa, że uda się w komfortowym życiu i zdrowiu utrzymać nasze pociechy.

      Usuń
  4. Sterylizacje i kastracje, temat ciągle aktualny. Myślę, że trzeba wałkować go "do znudzenia". Świadomość naszego społeczeństwa wciąż jest na żenująco niskim poziomie. Wieloletnie badania wyraźnie stwierdzają- zwierzęta kastrowane/sterylizowane żyją zdrowiej i dłużej! A zastrzyki antykoncepcyjne, zwłaszcza przy długofalowym stosowaniu, mają większe ryzyko działań niepożądanych niż wynosi ryzyko związane z rutynowymi zabiegami sterylizacji i kastracji.

    OdpowiedzUsuń
  5. Benuś też został nie dawno wykastrowany. Nie wstydzę się tej decyzji.
    Zdecydowałam się, bo Beny był trochę rozkojarzony, nigdy nie skupiał się na tym co trzeba było, do tego uwielbiał w czasie pracy uciekać do psich przyjaciół.
    Przed zabiegiem dużo czytałam o kastracji.
    Niby większość procent wskazuje na to, że operacja się uda, po niej też zachowanie się polepszy i jeszcze dzięki temu zapobiegnie niektórym chorobom.
    Ale znam też ludzi, którym wyszło na odwrót.
    Psiak stał się agresywny, albo się nie wybudził ze śpiączki.
    Jednak u nas wszystko wyszło na plus.
    Beny bardzo ładnie się skupia i teraz ja jestem na pierwszym miejscu, a nie jego psi przyjaciele.
    Dlatego bardzo polecam i apeluje o kastracje i sterylizacje!

    Pozdrawiam Natalka i Beny

    OdpowiedzUsuń
  6. W odpowiedzi na prośbę o przepis, znajdziesz go na moim blogu:)

    pozdrawiam i zapraszam

    OdpowiedzUsuń
  7. Na dwóch forach owczarkowych trafiam na beton prawie totalny w kwestii sterylizacji. Są psy i suki wykastrowane oczywiście, ale są też osoby, które widzą tylko i wyłącznie te negatywne skutki i tłuką te swoje poglądy dość mocno.
    Ręce opadają :(

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice