Człowiek uczy się całe życie, pies także. Co więcej czas na naukę jest zawsze niezależnie od tego co robimy. W zasadzie zawsze podchodzilam do szkolenia psów jako " zosia samosia" . Wszystko sama, na podstawie literatury i własnych doświadczeń. I tak też konsekwentnie od pierwszych dni pobytu czekolady w moim domu rozpoczelysmy pracę. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć,że bywało różnie. Generalnie moimi doradcami były książki, przeglądnie się relacjom psów, a koniec końców metoda prób i błędów powoli szlysmy do przodu. Czasem moje poglądy się zmieniały,metody ewoluowaly, razem z czekolada nabieralysmy doświadczenia. Cennego doświadczenia. Punkt w jakim się znajdujemy zawdzięczamy własnej pracy i godzinom spędzonym na ćwiczeniach. Z upływem czasu udało mi się nauczyć czekolade posłuszeństwa potrzebnego do życia w społeczeństwie i przede wszystkim w mieście. Zawsze uważałam, że szkolenie w ośrodku jest głównie dla początkujących wlascicieli po to by nauczyć się porozumiewać z psem.
Po długim czasie wybralysmy się na sesję profesjonalnego szkolenia. Trochę z ciekawości, trochę dla towarzystwa naszej koleżanki dożycy. To było dobre posunięcie. Zajęcia trwały nieco ponad godzinę, jednak jak na pierwszy raz po dlugiej Przerwie było to trochę za długo i czekolada zaczęła się denerwować. Zajęcia obejmowały podstawowe posłuszeństwo oraz tor przeszkód. Z posluszenstwem szło nam fajnie, czekolada ma w jednym palcu podstawy, ale tor przeszkód początkowo sprawił kłopoty. Zwłaszcza tunel był "straszny" dla czekolady, ale jak tyko zauważyla że koleżanka pokonuje tor pobiegła również.Myślę, że zajęcia z torem przeszkód zapiszą się w nasz kalendarz. Praca z psem, aktywność fizyczna i świeże powietrze doskonale wpływa na wspólne relacje i własne samopoczucie. Co więcej daje wiele satysfakcji. Warto działać i iść do przodu nawet z psem, który teoretycznie wszystko potrafi, nawet z psem starszym. Nie spoczywajmy na laurach, zawsze można zrobić jeszcze jeden krok na przód.
Zdjęcia pochodzą z blogaBartosz Chronowski
wielu rzeczy można nauczyć psa samemu w domu, ale warto pójść na szkolenie, choćby z powodu rozproszeń w postaci innych psiaków:)
OdpowiedzUsuńKentucky też na początku bał się tunelu, za żadne skarby nie chciał tam wejść przez to ja musiałam wejść do tunelu i wtedy wszedł :) a teraz kocha tunel :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy: D&K :-)
czyli agility? :)
OdpowiedzUsuńchciałam sama taki tor przeszkód zrobić dla mojego czworonoga, może na wiosnę coś wymyślę :D
Ja też chcę zapisać się na szkolenia z Emetem, pomimo że zna już wiele komend. Zawsze czegoś nowego można się dowiedzieć :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia. :) my z Baddy'm nie byliśmy jeszcze na żadnym szkoleniu,podchodzę do tego sama i dosyć sporo już osiągnęliśmy. :3 lecz jak piszesz zawsze warto iść do przodu ! ok. 30min. od nas jest na prawdę super,wielka psia szkoła.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy !
Widziałam fotki na fejsie już :) Grunt to dobra zabawa! :)
OdpowiedzUsuńJa jestem przysłowiową Zosią Samosią. Owszem, na agility do Klubu chodzę, no bo w końcu toru własnego nie wybuduję :) Ale żeby tak zawsze o tej samej godzinie, w tym samym miejscu? Nie... Wolę sama pokombinować, pomyśleć, spróbować jednej metody, drugiej. Nie lubię mieć podane wszystko na talerzu. Sama ustalam czas, miejsce i cel treningu. I to właśnie kocham!
OdpowiedzUsuńDla mnie zorganizowane zajęcia to dobra motywacja, dla Muffina idealna okazja do socjalizacji. Cieszę się, że Wam się podobało i mam nadzieję, że do zobaczenia wkrótce :)
OdpowiedzUsuńAgility to super sprawa! Sama wykorzystuję pewne elementy w opiece nad psami. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jak Pepe by udźwignął taki tor przeszkód etc., z przyjemnością bym spróbowała, bo wygląda naprawdę fajnie :) Brawo dla Czekolady, zuch dziewczyna :)
OdpowiedzUsuńxoxo