niedziela, 1 czerwca 2014

ciche przyzwolenie na cierpienie.... w imię miłości

Jakoś tak dziwnie się dzieje, że często nasza miłość do zwierząt jest ślepa, na dodatek na tyle ślepa że pozwala na cierpienie... pewno zastanowiacie się o co chodzi? Otóż o sprawę stara jak świat czyli zdrowie i kwestie chirurgiczne. Bowiem fakt, że właściciel kocha swoje zwierzę na ogół nieulega wątpliwości, niemniej często ta miłość jest na tyle ślepa że zaczynamy myśleć o dobru własnym, nie psa. Dzieje się tak najczęściej w przypadku zwierząt starszych kiedy lista przypadłości zaczyna się wydłużać, a ratowanie zdrowia wymaga interwencji chirurgicznych. Dla zdecydowanej większości właścicieli to moment sporych dylematów. Na ogół zaczynają się dyskusję : czy to ma sens? Czy nie będzie cierpieć? Czy przeżyje zabieg? Ile czasu będzie żyć?czy zabieg nie skróci życia? Wszystkie te wątpliwości są zrozumiałe, zrozumiały jest lęk i niepewność. Niemniej jednak weterynaria dziś to nie ta sama co 20 lat temu. Dzisiejszy poziom wiedzy jest równy niemalże medycynie ludzkiej. Zmieniło się także podejście do zwierząt, dziś jest to członek rodziny, a nie jak kiedyś dodatek pilnujący podwórka.
Odpowiadając na te pytania przede wszystkim chce powiedzieć, że zawsze warto działać! Niezależnie od sytuacji warto zrobić coś co sprawi, że nie pozwolimy na cierpienie. Bo jak można patrzeć ns cierpienie najbliższego przyjaciela? Oczywiście odpowiadam od razu, że zabiegi w starszym wieku i chorego psa zawsze niosą za sobą większe ryzyko niż np sterylizacja młodej suki. Jednak jak zawsze jest jakieś ale i tak też jest w tym przypadku. Nie ma ograniczeń wiekowych dotyczących podjęcia decyzji o zabiegu. Tak jak starszych ludzi lekarze operują tak samo wykonuje się operacje ustarszych psów. Niemniej wymaga ona zupełnie innego przygotowania. Każdy przypadek jest inny i nie da się podać jednej recepty na odpowiednie przygotowanie do zabiegu, jednakże zawsze podstawą są kompletne badanie krwi, ewentualne zdjęcie rtg ( w przypadku nowotworów) czy też echo serca jeżeli jest tak konieczność.o tym zawsze decyduje prowadzący lekarz weterynarii który zna zwierzę.
Zrozumiałe jest to, że właściciele boją się ryzyka. Jednak ją zawsze namawiam do przeanalizowania korzyści. Jedną z najważniejszych jest dbałość o ochronę przed cierpieniem.pamiętajmy że na ogół pies nie manifestuje bólu zwłaszcza w procesach nowotworowych kiedy ból jest przewlekły i np jedynym objawem jest senność. W istocie na tak drobne niuanse rzadko właściciele zwracają uwagę. Niestety pies niepowie gdzie go boli i jak bardzo. Musi polegać na nas. Także nie dajmy szansy rozwijać się cichym zabojcom, nie pozwólmy na ból u naszego przyjaciela.
Właściciele często martwią się o to jak długo zwierzę po zabiegu będzie żyło, niestety nikt nigdy nie da takiej gwarancji. Jednakże nawet kiedy zabieg nie pozwoli nam na wspólne długie życie, to pozwolił na pozbycie się bólu a to najważniejsze.
Kolejna istotna kwestia to najważniejsza jest opieką i profilaktyka. Zadbany pies oraz czujny właściciel dają szansę na sukces. W rozumieniu zadbany chodzi o prawidłowe żywienie, kontrolę badań krwi, szczepienia, regularny kontakt z lekarzem oraz obserwacje. Kiedy zauważymy jakiekolwiek zmiany niepokojące powinno się od razu kontaktować z lekarzem ewentualnie podejmować decyzję o działaniach. Nowotwory same nie znikają, nie łudźmy się że guzek zniknie. On będzie rósł i dawał przerzuty. Im szybciej się go pozbedziemy tym większą szansa na powodzenie zabiegu.
Zatem kochajmy swoje zwierzęta rozsądnie. Nie dajmy szansy na ciche cierpienie.

2 komentarze:

  1. Ja należę do tych właścicieli, którzy biegają do weterynarza z najmniejszą nawet krostką;p I wydaje mi się, że ratowałabym zdrowie pupila niezależnie od kosztów leczenia itd jeśli tylko byłaby szansa na poprawę jego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  2. czasami jestem w stanie zauważyć obojętność u niektórych właścicielów psów.kochają je,dają spacery,miłość,dom - ale w wielu kwestiach uważają że jak coś się stanie to nic,że to przejdzie,a wizyta u weta nie jest potrzebna.w ten sposób obchodzą się choćby ludzie,których psy zostały ugryzione przez żmije,a natępnie jadą do weterynarza bo pies się dusi gdy jest już za późno.warto jechać choćby gdy nic poważnego się nie stanie i mieć pewność że jest dobrze.

    pozdrawiamy
    Ola i Baddy !

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice