Jeżeli zależy nam na tym by pies robił z nami wszystko i towarzyszył nam w życiu codziennym w mieście powinniśmy raczej myśleć o kupnie szczenięcia w wieku około 2-3 miesięcy. Gdyż w tym okresie jesteśmy w stanie nadrobić luki socjalizacyjne, co w wieku późniejszym jest niemożliwe. Oczywiście regularna praca i poświęcony czas przynoszą pozytywne rezultaty, jednakże braków socjalizacyjnych w pełni nigdy nie nadrobimy. Zawsze pozostają "dziury" które będą dla nas problematyczne.
Z życia codziennego mam dwa przykłady zupełnie skrajne .... Czekolada zabrana od mamy w wieku 8 tygodni, ukształtowana przeze mnie według moich potrzeb. Dziś jest psem, który robi ze mną wszystko - dzielnie przemierza centrum miasta, pracuje ze mną, jeździ na wystawy, odwiedza znajomych, jeździ środkami komunikacji miejskiej, kocha ludzi, inne zwierzęta, cieszy się życiem. Podczas gdy czarne podopalane maleństwo trafiło do nas jako pięciomiesięczna dziewczynka z hodowli mieszczącej się pod miastem, praktycznie w okolicy lasów i pól, gdzie znane były jej spokój, cisza, psy z hodowli i domownicy. Przyjechała do miasta gdzie nastąpiła tragedia. Wiele miesięcy pracy poświęciliśmy na to by suczka mogła swobodnie wyjść na spacer z innymi psami, przeszła przez osiedle bez podkulonego ogona. Niemalże półtorej roku minęło do czasu żeby sunia mogła biegać na spacerze luzem bez smyczy. Podczas gdy najszczęśliwsz ajest kiedy spędzamy wolny czas na polach czy też w lesie ....
Mam w domu dwie zupełne skrajności, życie z czekoladą jest proste i pełne wrażeń podczas gdy maleństwo jest raczej domatorem ....
Właśnie, można powiedzieć, że rzetelna socjalizacja ma wpływ na całe późniejsze życie z psem i jego komfort. Sama już od jakiegoś czasu planuję nowego członka "stada" i dokładnie przygotowuję się do wychowywania malucha. Bardzo żałuje też, że nie miałam takiej okazji z Luną, u której braki w socjalizacji są bardzo widoczne...
OdpowiedzUsuńJakiś czas mnie tu nie było, co za zmiana wystroju. łądnie :D
OdpowiedzUsuńMam podobnie jak Ty,czyli w domu trzy zupełne skrajności ;)
OdpowiedzUsuńCała prawda!!!
OdpowiedzUsuńNajlepiej zacząć do małego szczeniaczka, bo później można nabawić się nie złych kłopotów.
Ja niestety Benego nie mam od początku i widać te braki w zachowaniu =(
Pozdrawiam Natalka i Beny
Niestety a może i stety, to prawda. Socjalizacja jest ważna od narodzin psiaka... Szkoda, że Twoja jamniczka ma takie problemy. Moje psiaki, jako, ze mieszkamy na wsi, też tak reagują na wyjazdy do miasta... Dobrze, że choć trochę suczka się oswoiła z tym środowiskiem. Za to Czekolada pewnie jest całkiem dobrze nastawiona :)
OdpowiedzUsuńJa niestety poznalam Zule kiedy ja mialam 10 lat, a ona ponad dwa miesiace. W Zuli widzialam wspaniałą przyjaciółke ale co takie dziecko jak ja wtedy, moglam wiedziec jak dobrze wprowadzic szczeniaka w dorosly swiat? I tak Zulcia nie znosi obcych, nie dogaduje sie z innymi psami i ogolnie nie jest psem idealnym :/
OdpowiedzUsuńświetny blog ja też prowadzę i mam jamniczkę wabi się kolusia <3 i jest też krótkowłosa ;)
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
jamniczka.blogspot.com
kochciam jamniczki :D
Bardzo fajny artykuł - krótko i na temat. Ja podobnie - mam dwie suczki zupełnie skrajne. Nikitka jest z pseudohodowli. Obie suczki socjalizowałam normalnie, wydaje mi się standardowo - spacery w towarzystwie wielu psów, zabawy w parku, wyjazdy, komunikacja itp. Nikitka po pierwszej cieczce (czyli w wieku dojrzewania) niestety troszkę zdziczała - szlag trafił całą jej pewność siebie, zaczęła bać się dużych psów, huku itp. Jak się czegoś boi, to ucieka nie do mnie (jak Lola) tylko w zupełnie przeciwnym kierunku... Wydaje mi się, że jak była szczeniakiem to była radosna, jak każdy malec. Jak jednak dorosła, zaczęły wychodzić z niej pewne braki, których zaznała jeszcze w pseudo. Nie wiem, ale to dziwne :/
OdpowiedzUsuń