Od jakiegoś czasu śledzę książki różnych zaklinaczy, ot teraz jest moda na historie zaklinaczy różnych gatunków zwierząt. Jednak przyglądając się poczynaniom danego magika trzeba się przyjrzeć czy ma ona głębię i czy coś za sobą niesie. Swego czasu kręg psiarzy obiegł Zaklinacz Psów i rady Cesara Millana, które wielu ludzi zaczęło stosować. Czy przyniosło to coś dobrego ? niech wypowiedzą się Ci co mieli z nimi do czynienia. Nie o tym chcę.
Jednym tchem przeczytałam Żyjącego z Wilkami, a teraz czytam z wypiekami na twarzy Zaklinacza lwów. Wydawać by się mogło, że kolejna komercyjna historia. Otóż można się pomylić. Zarówno Shaun jak i Kevin swoje książki nei opierają o rady jak ujarzmić zwierzę choć doskonale sobie z tym radzą, a raczej za pomocą narzędzi jakimi w tym przypadku są zwierzęta udało się im poukładać drogę w życiu i relacje także międzyludzkie. Często, a raczej na ogół nami ludźmi kierują zasady, konwenanse i ciągłe przemyślenia co wolno, czego nie wolno, czy możemy być naturalni czy musimy się ograniczać. Tak na prawdę dla nas to ciągła ruletka i analityka wręcz. Podczas gdy praca ze zwierzętami bazuje główne na naturalności i obserwacji. Zwierzęta są szczere, dla nich coś jest albo białe albo czarne. Dla nich nie ma półśrodków. Ich zachowanie zawsze odzwierciedla ich stan ducha i nigdy, przenigdy nie udają. To co widzimy zawsze jest naturalne, dzięki czemu obcując ze zwierzętami możemy być pewni iż są prawdziwe w swym działaniu. Ludzie mający okazję pracować ze zwierzętami po wielu latach rozumieją je bez słów, wystarczy jedno spojrzenie i wiedzą co dalej się wydarzy. Mowa ciała zwierząt jest całkowiicie skorelowana z ich emocjami. TO co czują to okazują, dzięki czemu jeżeli poświęcimy trochę czasu na poznanie ich zachowania potrafimy je zrozumieć. A jak jest z nami? Ludzie często nie tylko tłumią swoje emocje, ale bywa i tak ze są zmuszani do okiełznania tego co czują i myślą na prawdę. Co w istocie sprawia, że życie wśród ludzi zmusza nas do ciągłej czujności, analizy zachowań i samoograniczania siebie.
Zwierzęta uczą nas naturalności i prawdy, dzięki czemu praca z nimi pozwala nam lepiej odkryć siebie i nauczyć się życia.
czytając posty przeważnie piszę coś dłuższego ale tym razem mnie zatkało.widzę że zmiany na blogu,bardzo ładnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy
Ola i Baddy.
Nie wiem czy określenie "zatkało mnie" powinnam uznać, za przychylne czy też nie :) Wiem, że blog ostatnio nieco zaniedbany ale czasu trochę brak i pojawiają się raczej przemyślenia, które gdzieś tam na spacerach wpadły do głowy ...
UsuńPozdrawiam!
Lepiej bym tego nie ujął... :)
OdpowiedzUsuńŚwięta prawda! Zresztą wszystko też dotyczy naszego stosunku do dzieci, ludzi..
OdpowiedzUsuńRównież z tym się zgadzam. I m.in. przez to od zawsze byłam zwolenniczką wychowywania dzieci ze zwierzętami. Jeśli dziecko od małego nauczy się obcowania ze zwierzęciem - co wolno, co nie, co boli itp. to w przyszłości jest o wiele bardziej wartościowym człowiekiem i chętniej spogląda na potrzeby innych, a nie tylko myśli o sobie.
OdpowiedzUsuńJak zwykle świetnie napisane! Wiele możemy się od zwierząt nauczyć, zwłaszcza szczerości...
OdpowiedzUsuń