wtorek, 15 stycznia 2013

Problematyczne rodowody


Miłośnicy czworonogów z całych sił popierają świadome kupno szczeniąt. Świadome czyli dokładnie przemyślana : rasa, warunki, wiek szczenięcia, kwestie finansowe, możliwości czasowe oraz najważniejsze pochodzenie szczenięcia. Ostatnia kwestia jest chyba najtrudniejsza i najbardziej problematyczna.
Niegdyś psy rasowe mało kto posiadał, powszechne były psy w typie rasy oraz kundelki. Związane jest to, z tym że mało mówiono o hodowli psów rasowych, rodowodach. Zresztą do dziś owiane jest to wieloma mitami i informacjami nie do końca wiarygodnymi. Do dziś większości społeczeństwa pies z rodowodem kojarzy się ze snobizmem, koniecznością wystawiania psa czy też dalszej reprodukcji. Co jest absolutną nieprawdą. Rasowość jest ściśle powiązana z rodowodem. Gdyż tylko dzięki kontrolowanej hodowli i dokumentacji możemy mieć pewność, że szczenię które kupujemy wyrośnie na psa danej rasy. W przeciwnym razie,kiedy nie znamy przodków szczeniąt- rodziców, dziadków, pradziadków - dorosły wygląd szczeniaka to trochę loteria. Po mimo najszczerszych zapewnień sprzedającego nie ma stu procentowej pewności iż szczenię wyrośnie na pożądaną rasę. Zatem jeżeli zależy nam na konkretnej rasie wybierzmy psa z hodowli. Tylko w ten sposób mamy gwarancję iż bierzemy pod swój dach pożądaną rasę, mamy gwarancję charakteru odpowiedniego dla danej rasy, mamy gwarancję iż matka wraz ze szczeniętami była odpowiednio zadbana i kontrolowana przez lekarza weterynarii. Co w przypadku pseudohodowli jest wielką niewiadomą.
W prawdziwych hodowlach prowadzonych przez ludzi z pasją, miłością , wiedzą i doświadczeniem na ogół są kontrolowane pod kątem chorób rasowych. Gdzie między innymi pod kontrolą są schorzenia kardiologiczne, problemy ortopedyczne , problemy z oczami i wiele innych. Wszystko zależy od rasy i chorób predysponowanych. Do hodowli dopuszczane są psy o czystym zdrowiu, wszelkie wady genetyczne natychmiast dyskwalifikują psa czy suczkę do uprawnień hodowlanych. Co zwiększa szansę na to, że szczeniątka które przyjdą na świat będą zdrowe. Jednak nie daje nam to żadnej gwarancji iż maleństwo będzie nieskazitelnie zdrowe. Niestety są schorzenia które mimo zdrowych rodziców mogą się ujawnić. Na to już hodowca nie ma wpływu , a właściciel potencjalnie chorego szczenięcia nie powinien mieć absolutnie pretensji do hodowcy jeżeli suka i pies byli zdrowi.
Hodowla, genetyka to trudna dziedzina. Może przynieść wiele dobrego jak i wiele złego, wszystko zależy od tego jakie geny się połączą. Nie na wszystko człowiek, hodowca ma wpływ, mimo najszczerszch chęci i miłości może się przydarzyć niemiła niespodzianka.
Jest to naturalne , wymaga to od ludzi pokory i świadomości iż nie mają władzy nad wszystkim. Tyle, że zbyt często się o tym zapomina. W związku z tym nie można traktować metryki jako gwarancji zdrowego szczenięcia. Choć przyglądając się społeczeństwu , dyskusjom na "rasowych" forach internetowych nie trudno zauważyć, że spora część właścicieli szczeniąt u których zdiagnozowano jakieś schorzenie winą natychmiast obarcza hodowcę i co więcej żąda zwrotu pieniędzy za szczenię bądź partycypowania w kosztach leczenia. Oczywiście hodowca powinien być powiadomiony o chorym szczenięciu między innymi z dwóch powodów . Przede wszystkim by mógł powiadomić resztę właścicieli szczeniąt z miotu by zwrócili uwagę na dany problem oraz jest to cenną wskazówką iż dany pies i dana suka nie są odpowiednią parą hodowlaną i nie powinien ich ponownie łączyć. Dla człowieka który całkowicie poświęca się hodowli i ma spore doświadczenie z pewnością wiadomość o chorym szczenięciu będzie uderzająca i będzie starał się jakoś wspomóc właściciela. Jednak nie można w żadnym wypadku żądać od niego reklamacji czy też oskarżać.

Inny mit związany z rodowodami to przekonanie iż pies rasowy z metryką powinien być wystawiany oraz koniecznie dalej rozmnażany. Jak niektórzy twierdzą psom rasowym sterylizowanym "rodowód się marnuje" . Gdyż jak się wielu wydaje koszty zakupu szczenięcia powinny się zwrócić poprzez hodowlę ... Tyle, że prawdziwa hodowla to jak mówię skarbonka bez dna. Odpowiednie utrzymanie matki i szczeniąt to ciągłe wydatki, pełnowartościowa karma, pielęgnacja, wizyty kontrolne u lekarza weterynarii , szczepienia ... Do tego poświęcony czas, zniszczenia spowodowane przez szczenięta, więź emocjonalna ... więcej zachodu niż korzyści. Oczywiście miłośnicy czworonogów kochają ten zawrót głowy. Jednak hodowla nie jest taka prosta jak się może wydawać w pierwszym odruchu.
Sterylizowanemu psu rasowemu - rodowód się nie marnuje. Metryka nie ma nam służyć do dalszego rozmnażania, a jak wcześniej zostało wspomniane ma nam zagwarantować rasowość - wygląd, charakter, warunki utrzymania szczeniąt i matki . To jest prawidłowy sposób postrzegania hodowli , metryk i rasowości.

Pozostaje jeszcze dyskusyjna kwestia ceny za szczenię. Wciąż panuje przekonanie iż hodowcy zbyt wysoko cenią swoje szczenięta. Co jest absolutną nieprawdą. Zastanówmy się przez moment nad kosztami jakie hodowca musi ponieść :
*krycie suki (często za granicą)
*kontrola u lekarza weterynarii ( badania, usg potwierdzające ciążę, witaminy, szczepienia ochronne , usg/rtg przed porodem, pomoc lekarza weterynarii przy porodzie czy też cesarskie cięcie)
* żywienie matki (pełnowartościowa karma, witaminy)
* odchów szczeniąt ( często dokarmianie szczeniąt odpowiednim mlekiem, później pełnowartościowa karma, szczepienia, odrobaczenia, wyprawki)
*formalności w związku kynologicznym
*czas,uczucia, zaangażowanie.

To wszystko wiąże się z ogromnymi kosztami, przy których cena za szczenię wydaje się być mimo wszystko niska.

Wspaniałe jest to, że co raz więcej ludzi świadomie wybiera nowego członka rodziny, szkoda że mniej świadomie niekiedy podchodzi się do opieki nad szczenięciem kiedy okazuje się, że maluch ma problem ...


W celu sprostowania chcę podkreślić, iż powyższy tekst nawiązuje do sytuacji psów rasowych i hodowli zrzeszonych w Związku Kynologicznym w Polsce należącym Międzynarodowej Federacji Kynologicznej - FCI . Podczas gdy pseudohodowle w moim odczuciu to wszystkie "hodowle" niezrzeszone w ZKwP, niestety od początku 2012r. w Polsce pojawiło się mnóstwo organizacji imitujących związki kynologiczne, ale brak im zarówno tradycji, ram jak i doświadczenia. Wystarczy przyjrzeć się rodowodom gdzie większość pokoleń to NN, a taki rodowód wątpliwią da nam gwarancję na to iż zakupiony szczeniak wyrośnie na rasę o której marzymy. Najważniejsze jest udokumentowane pochodzenie oraz doświadczony rozsądny hodowca - miłośnik psów i danej rasy.


6 komentarzy:

  1. Evelo, wszystko super, bo taki sam mam pogląd na te sprawy.

    Niestety wszystko zagmatwało się w momencie kiedy zaczęła obowiązywać znowelizowana ustawa o ochronie zwierząt (od 1.01.2012r) kiedy to zabroniono sprzedaży zwierząt bez rodowodu. I tak oto pan Józek z panem Stasiem wpadli na pomysł i stworzyli sobie kluby psów rasowych, gdzie produkują rodowody. Bo czym jest rodowód w zasadzie? Nie jest to papier z zabezpieczeniami jak nasze dowody osobiste. Rodowód to kawałek papieru z pieczątką i podpisem - dla człowieka, który w ogóle nie ma pojęcia w czym problem tak to wygląda.
    Rodowód mówi o przodkach; w klubiku mamy takie piepierki, a jakże; damy matka : Kulka, ojciec: Max.
    Kluby stworzyły sobie zapis o białych rodowodach kiedy nie można wcześniejszych pokoleń wpisać.
    I nagle pies z allegro, który był za 300-500 zł teraz jest sprzedawany jako zwierzę z rodowodem za 500-1000 zł. Podczas gdy za tym rodowodem nic nie stoi.
    Byłam bardzo za ustawą, za zakazem radosnego rozmnażania, za walką z pseuduchami. Tymczasem okazało się, że kombinator zawsze kombinatorem pozostanie. Nie przyszło mi do głowy, że oni wpadną na pomysł założenia klubu, stowarzyszenia i będą sobie malować coś co nazwą rodowodem. I jeszcze na tym lepiej wyjdą, bo przecież za zwierzaka z rodowodem można więcej sobie zaśpiewać. I będą ludziom kity wciskać, ludzie nie znają się na tym i są pewni, że mają zwierzę z rodowodem (czyli super hiper zwierzę).

    To tak jakbym ze swoją Shilą zapisała się do takiego klubu, podała że jest to suka owczarka niemieckiego długowłosego. Shila dostałaby biały "rodowód" (bo nie znamy skąd ona i po kim). I pokryłabym ją jakimś Rexem (też z białym "rodowodem", a co) i szczeniorki za tysiaka by szły. Taaaaaki zysk.
    Może by przynajmniej na siebie w ten sposób zarobiła, bo żarcie i szkolenia kosztują.
    Ale jako pseuduch musiałabym zrezygnować ze szkoleń, bo po co szkolić psa. Pies do kojca i do krycia dwa razy w roku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Prezentujesz to samo stanowisko, co ja, w tej kwestii- znów :)
    Uważam, iż jeśli ktoś chce mieć psa rasowego, powinien kupić go w prawdziwej hodowli. Jeśli chce po prostu mieć psiaka podobnego do danej rasy- bo taki są w większości sprzedawane w pseudo hodowlach, niech przygarnie psiaka ze schroniska. Wiele szczeniąt w typie rasy czeka na nowego właściciela.
    Zgadzam się też co do kosztów, jakie ponoszą hodowcy, na ,,tym biznesie" nie da się zarobić, jeśli hodowla jest prowadzona z sercem, właściwie :)
    Czekam na nowe, ciekawe notki :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Tobą.
    Tyle że niektórzy również popełniają błąd,a mianowicie mimo że kupują szczeniaka z rodowodem to nie patrzą na nic,biorą z pierwszej lepszej hodowli...jest to błędne postępowanie.Moim zdaniem wybierać odpowiedniego hodowcę,skojarzenie itd. można nawet kilka miesięcy,lat.Trzeba zwrócić uwagę iż to że hodowca ma uprawnienia hodowlane nie czyni Go od razu odpowiednim,trzeba jeszcze zwrócić uwagę na inne czynniki ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W kwestii rodowodów mam mieszane uczucia. Wprawdzie ważne są aspekty, które poruszyłaś, jak potwierdzenie rasowości, jednak okazuje się, że powstają takie kluby, związki-nie-związki, w których rozmnaża się i wydaje "rodowody", jak się okazuje, kundelkom lub psom "niesprawdzonym". Słyszałaś o przypadku "brytana polskiego"? Ostatnio dosyć głośno o tym, poczytałam sobie z ciekawości wypowiedzi na molosowym forum, m.in. właśnie właściciela "hodowli" owych psów. Iskry lecą z głowy, gdy się czyta, o czym ten człowiek wypisuje i jak krzywdzące dla przyszłych pokoleń ma poglądy.
    Ponadto nie podoba mi się, do czego doprowadzili wystawcy/hodowcy wśród psów rasowych. Selekcje, które prowadzą, coraz bardziej przyczyniają się do wyniszczania psów, zatracania ich naturalnych instynktów. Wbrew pozorom do rozrodu nie wybiera się osobników silnych. Liczy się to, żeby główka była taka-a-siaka, ogonek zakrzywiony pod centymetr. Takie są realia. Oczywiście bywają pasjonaci, którym zależy, by zachować i rozwijać cechy danej rasy, jednak tak ich niewielu w porównaniu do powyższego modelu "hodowców", że z perspektywy czasu los psów rasowych będzie miał się coraz gorzej, jeśli zabawa w produkcję "osobników idealnych" będzie szła takim tempem.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja sie z Toba calkowicie zgadzam, dlatego wszem i wobec mowie otym jakie bledy sa popelniane w pracy hodowlanej. Psy rasowe co raz bardziej cierpia i zyjs co raz krocej przez niestety rzadze pieniadza i syndrom pieknrgo psa. Dla wiellu niebistotne jest czy rodzice nie niosa chorob genetycznych grunt ze eksterier wspanialy. I tak czlowiek doprowadza do destrukcji ras hodowanych przez wieki z psow mysliwskich zrobiono liche histeryki tak jak i wiele innych psow pracujacych. Plakac mi sie chcr czasem widza niektore rodowody

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja sie z Toba calkowicie zgadzam, dlatego wszem i wobec mowie otym jakie bledy sa popelniane w pracy hodowlanej. Psy rasowe co raz bardziej cierpia i zyjs co raz krocej przez niestety rzadze pieniadza i syndrom pieknrgo psa. Dla wiellu niebistotne jest czy rodzice nie niosa chorob genetycznych grunt ze eksterier wspanialy. I tak czlowiek doprowadza do destrukcji ras hodowanych przez wieki z psow mysliwskich zrobiono liche histeryki tak jak i wiele innych psow pracujacych. Plakac mi sie chcr czasem widza niektore rodowody

    OdpowiedzUsuń

Drogi czytelniku będzie mi niezmiernie miło jeżeli zamieścisz kilka słów opisujących swoje uczucia związane z danym tekstem.
Pozdrawiam Evela & psice